Nowy Telegraf Warszawski

sobota, 7 grudnia, 2024

Jak ktoś się nie szczepi, to jego sprawa…

fot. Freeimages.com

Antymaseczkowcy, antycovidowcy, antyszczepionkowcy, czy jak ich tam zwał, mówią non stop o wolności, ideałach, wartościach, obronie przed nowym totalitaryzmem, który każe im nosić maseczkę. Jest tu wprawdzie dziwna rzecz, że jak pisaliśmy, to akurat rezygnując z maseczek fundujemy nowy lockdown, ale to do świadomych inaczej nie trafia. Dziś nie chcą się szczepić. Ich sprawa. Mówią, że jak ktoś się chce szczepić, to wszak ma prawo, jego rzecz, a ich nieszczepienie nie wpływa na innych. Rzecz w tym, że teraz okazuje się, że możliwe są kolejne lockdowny. Tylko, po co karać tych, co się szczepią? Skoro wzrost zachorowań nastąpi wśród niezaszczepionych, to niezaszczepieni mogą być z lockdownu wyłączeni. Rozwiązania są trzy. Obowiązkowe szczepienia – ale przeciwko temu nie tylko antyszczepionkowcy zaprotestują. Paszport covidowy – rzecz też kontrowersyjna, choć można dać wybór – testujemy wszystkich w knajpach, miejscach kultury itd., a jak ktoś jest zaszczepiony bądź jest ozdrowieńcem nie musi mieć testu. Sprawa prosta – zaszczepiłeś się wchodzisz. Nie zaszczepiłeś – musisz przejść test, albo spadaj na lockdown. Ale i to rozwiązanie nie spodoba się antycovidowcom. Zostanie więc trzecia wersja – wolność, to wolność. Puszczamy wszystko na żywioł. Ale – gdy przyjdzie do leczenia, zgodnie z życzeniem służba zdrowia może ludzi, którzy świadomie odmówili szczepienia zostawić w spokoju. Także, gdy zachorują. Niech leczą się sami. Bo przecież to ich prywatna sprawa. Jedno nie ulega wątpliwości. Jeśli tyle osób się szczepi, kolejne lockdowny byłyby rzeczą niedopuszczalną. I zwyczajnie nie fair wobec zaszczepionych. A, że nieszczepieni zachorują? Przecież to ich prywatna sprawa.
Andrzej Zarębski