Nie jesteśmy przeciwni zieleni miejskiej, wręcz przeciwnie. Natomiast nie może ona być sadzona kosztem zabytkowej zabudowy miejskiej. Dlatego na przykład sadzenie robinii na Stalowej na Pradze jest uzasadnione – drzewa te rosły tam od dawna, a ich ponowne nasadzenie upiększają zabytkowy wygląd stolicy. Na pl. Pięciu Rogów planowana rewitalizacja zakłada posadzenie drzew na tyle wysokich, że w przyszłości przesłonią zabytkową elewację budynków. I temu się sprzeciwiamy. Postulujemy, aby wybrać niższy gatunek drzew – mówi Janusz Sujecki, varsavianista ze stowarzyszenia Obrońcy Zabytków Warszawy.
Władze Warszawy planują „zazielenienie” ulicy Stalowej. Pan i Pana stowarzyszenie jesteście raczej przeciwni zieleni miejskiej, więc ta inwestycja Wam się nie podoba?
Janusz Sujecki: Sprostuję – absolutnie nie jesteśmy przeciwni zieleni miejskiej, przeciwnie – pełni ona swoją niezwykle ważną rolę. I jako absurdalne uważamy na przykład wycinanie starych drzew, czy parków, zieleńców, budowę nowoczesnej zabudowy na miejscach zielonych. Jednocześnie jednak nie popieramy zieleni tam, gdzie ma ona ograniczać, zaburzać historyczną przestrzeń miejską. Przykładem jest tutaj pl. Pięciu Rogów, gdzie posadzenie drzew samo w sobie byłoby korzystne, ale nie drzew o wysokości kilku metrów, co jest w planach. I drzewa takie docelowo przesłonią elewacje zabytkowych budynków. Powinny być gatunki mniejsze, które nie zakryją Domu Braci Jabłkowskich. Generalnie – na nowych osiedlach, zieleni może być jak najwięcej, mogą powstawać woonerfy i inne tego typu projekty mogą być realizowane. W Śródmieściu jest z tym trochę inaczej. Zdecydowanie zieleni nie powinno być tam, gdzie nie było jej nigdy, a mamy zabytkową zabudowę. Na sąsiedniej ulicy, jeśli historycznie rósł na niej szpaler drzew, istniał trawnik, jak najbardziej może i powinien być w ramach rewitalizacji przywrócony.
No dobrze, a co z rewitalizacją ulicy Środkowej?
Z tego co słyszymy, będzie tam sadzony konkretny gatunek drzew – robinie. I bardzo dobrze – to drzewa, które rosły na tej ulicy od wielu lat. I tu posadzenie ich jest jak najbardziej pożądane. Troszkę inaczej jest z tzw. rozpłytowaniem, i utworzeniem tam trawników. Tu stosunek mam mocno ambiwalentny. Bo owszem, nie jest to jakaś straszliwa ingerencja, może to nawet ładnie wyglądać. Ale będzie to działanie ahistoryczne.
No tak, ale skoro może ładnie wyglądać, to w czym problem?
W tym, że Warszawa nie jest miastem takim jak Wiedeń, gdzie zabytkowa część miasta została niemal całkowicie zachowana. Tam zmiany na jednej uliczce, zastąpienie chodnika trawą, nie jest problemem. W Warszawie starszej zabudowy jest bardzo niewiele. I takie relikty ocalałej z II wojny światowej architektury należałoby zachować. Więc osobiście wolałbym, żeby ulica w całości zachowała swój historyczny harakter.
(Materiał ukazał się kilka tygodni temu w gazecie „Nowy Telegraf Warszawski”. Przypominamy go z uwagi na fakt startu rewitalizacji pl. Pięciu Rogów)