Nowy Telegraf Warszawski

wtorek, 3 grudnia, 2024

GOCŁAW. Kilkanaście ciosów nożem. Starszy pan rozpaczliwie się bronił

Kilkanaście ran kłutych, z których dwie okazały się śmiertelne, mężczyzna rozpaczliwie bronił się przed atakiem  – w środę prokuratura podała wyniki sekcji zwłok właściciela pralni na Gocławiu, zabitego w piątek, 7 maja.

Śmierć 73-latka na Gocławiu wstrząsnęła Pragą-Południe. W popularnej pralni przy Bora Komorowskiego 4, doszło  do awantury, słyszano strzały. Wezwane na miejsce służby – policja i Straż Pożarna – zauważyły zamknięty i zabarykadowany lokal. Strażacy wyważyli drzwi. Wtedy z lokalu wybiegł zakrwawiony mężczyzna z nożem. Nie reagował na polecenia. Zaczął gonić jednego z policjantów. Nie zareagował nawet na strzały ostrzegawcze. Upadł dopiero po strzałach w nogi. Trafił do szpitala. Jak się okazało, był to 37-letni syn właściciela pralni. W lokalu funkcjonariusze natknęli się na makabryczny widok – znaleźli zakrwawione zwłoki mężczyzny.

Ofiara to 73-latek, właściciel pralni. Działalność prowadzili wspólnie z synem. Na miejscu tragedii zostały przeprowadzone czynności, w poniedziałek, 10 maja ruszyło formalne śledztwo.  37-letni syn ofiary był początkowo w śpiączce farmakologicznej, nie można go było przesłuchać. W środę poznaliśmy nowe informacje. Prokuratura podała wstępne wyniki sekcji zwłok. Okazało się, że 73-latek został raniony nożem, otrzymał kilkanaście ciosów. Spośród nich dwa – w okolicy serca – były śmiertelne. Inne rany świadczą o tym, że starszy mężczyzna musiał bronić się przed atakiem. Młodszy z mężczyzn został już wybudzony ze śpiączki, wciąż nie był jednak przesłuchany. (ŁCz)