Młody mężczyzna nagle upadł na peronie metra. Ludzie pomyśleli, że jest pijany i wezwali Straż Miejską. Tymczasem on zsiniał, liczyły się sekundy.
Jak opisała Straż Miejska, kilka dni temu strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie o rzekomo nietrzeźwej osobie leżącej na peronie metra na stacji Kabaty. Gdy strażnicy przybyli na miejsce okazało się, że młody człowiek nie może złapać oddechu, a jego ręce i twarz sinieją. Funkcjonariusze zorientowali się, że w tej sytuacji liczą się dosłownie sekundy – relacjonuje Straż Miejska. Kiedy jeden z funkcjonariuszy wzywał karetkę pogotowia, drugi sprawdził, czy mężczyzna czymś się nie zakrztusił i udrożnił jego drogi oddechowe. Do akcji ratunkowej włączył się przypadkowo przechodzący mężczyzna, jak się okazało – lekarz. Stwierdził, że leżący człowiek jest w stanie krytycznym. Strażnicy polecili pracownikom ochrony metra, by natychmiast przynieśli defibrylator. Mężczyzna przestał oddychać. Po użyciu defibrylatora jeden ze strażników natychmiast rozpoczął masaż serca. Towarzyszący mu lekarz wykonywał sztuczne oddychanie. Strażnicy prowadzili resuscytację na zmianę – aż do przyjazdu karetki. Jak informuje Straż Miejska, ratownicy przywrócili funkcje życiowe mężczyzny. Po zaintubowaniu 25-latek został przewieziony do szpitala – podsumowuje Straż Miejska.