Kilka frakcji rozsadzających partię od wewnątrz, rosnący w siłę ruch Szymona Hołowni, potężny problem z tożsamością ideową. A jednocześnie nadzieje, rozbudzone coraz większymi problemami Zjednoczonej Prawicy. Obecny czas jest dla Koalicji Obywatelskiej niezwykle trudny, formacja walczy o utrzymanie pozycji nr jeden po stronie opozycyjnej. „Walczymy z Hołownią i sami ze sobą” – żartują politycy największej partii opozycyjnej.
Ostatni problem w postaci sporu o porozumienie PiS z Lewicą w sprawie Funduszu Odbudowy był dla Koalicji Obywatelskiej z jednej strony trudny, z drugiej nieco odwrócił uwagę od jej problemów i może pozwolić odzyskać inicjatywę w obozie opozycji. Bo ostatnie tygodnie były fatalne. A jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Koalicja Obywatelska znalazła swój złoty środek, dzięki któremu będzie mogła umocnić pozycję i spokojnie skupić się na punktowaniu koalicji rządzącej. Rafał Trzaskowski nieznacznie przegrał wybory prezydenckie, Zjednoczona Prawica ma swoje problemy, Polskie Stronnictwo Ludowe nie może się pozbierać po klęsce Władysława Kosiniaka-Kamysza w wyborach prezydenckich, a nawet skręt w lewo miał posłużyć pozyskaniu wyborców formacji lewicowych. Do tego wyklarował się jasny i logiczny podział, w którym Rafał Trzaskowski miał być kreowany na lidera całej opozycji, szef klubu Cezary Tomczyk miał być politykiem spajającym klub Koalicji Obywatelskiej (szersza formuła niż sama PO, bo także mający w składzie Nowoczesną, Zielonych, Inicjatywę Polską), wreszcie Borys Budka – lider Platformy Obywatelskiej, trzymający aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. – Strategia ta była logiczna i obiecująca. Rzecz w tym, że nawet nie zdążyła zostać wdrożona, a w rower włożono nam szprychy – mówi nasz rozmówca z PO. Jak tłumaczy, powodów było kilka. Skręt w lewo początkiem problemów Nasi rozmówcy przyznają, że pewnym zaskoczeniem była reakcja na mocny ideowy skręt w lewo. Miał on zapewnić zadbanie o elektorat lewicy i młodych ludzi, zdyskontować protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. – Był to błąd, bo wiele osób wzięło udział bo chciało obowiązywania kompromisu, niekoniecznie liberalizacji, byli tacy, co chcieli liberalizacji, ale niekoniecznie po drodze było im ze Strajkiem Kobiet. Wreszcie – uderzyło to w rzecz najważniejszą, czyli neutralność światopoglądową PO. Partia miała być liberalna gospodarcza, centrowa politycznie, promodernizacyjna. Łączył nas sprzeciw wobec PiS, proeuropejskość. W partii zdecydowaną większość mieli liberałowie, ale konserwatyści też czuli się w niej dobrze. To prysło – mówią nasi rozmówcy. Ich zdaniem decyzja władz PO o postawieniu na bardziej liberalny przekaz była w sumie logiczna – społeczeństwo się zmienia, laicyzacja postępuje, młodzi ludzie już niekoniecznie są za kompromisem aborcyjnym. Jednak zaskoczeniem był tak ostry opór działaczy konserwatywnych. A w zasadzie nie tyle ich opór, co fakt, że po stronie konserwatystów stanął Grzegorz Schetyna. – On sam wyrzucał kiedyś konserwatystów z partii, teraz posłużył się nimi i doszło w partii do fermentu – mówi jeden z działaczy PO. Jednak spór ze Schetyną był dopiero początkiem problemów. Dużo większym kłopotem jest poczynający sobie coraz śmielej ruch Szymona Hołowni. Hołownia Tuskiem Borysa Budki? Na początku 2001 roku liderem sondaży był opozycyjny SLD. Jednak Akcja Wyborcza Solidarność i jej niedawni koalicjanci z Unii Wolności szykowali się do wyborów, liczyli na chociaż pozostanie liczącymi się siłami opozycyjnymi. W obu formacjach doszło do zmian. W UW liderem został rozpoznawalny były szef MSZ Bronisław Geremek, zaś AWS przekształciła się w federację, która miała usprawnić działanie formacji rządzącej. Minęło raptem kilka tygodni, a trzej politycy – Donald Tusk z Unii Wolności, Maciej Płażyński z AWS i Andrzej Olechowski, który zajął drugie miejsce w wyborach prezydenckich ogłosili powstanie Platformy Obywatelskiej. Do dziś nie ustają dyskusje, że gdyby wtedy Tusk po przegranej z Geremkiem rywalizacji o przywództwo w PO nie został (a z nim cała jego frakcja) całkowicie w partii wycięty, że gdyby Maciej Płażyński, zdolny i popularny marszałek Sejmu został liderem AWS, a Andrzej Olechowski po sukcesie wyborczym został jakoś zagospodarowany, do pwostania PO by nie doszło, a AWS i UW trwałyby nadal. Jednak stało się inaczej – Platforma przejęła większość elektoratu UW i sporą część AWS, potem powstały jeszcze po prawej stronie PiS i Liga Polskich Rodzin, a w wyborach parlamentarnych ani AWS, ani Unia Wolności progu wyborczego nie przekroczyły. Niektórzy dziś wieszczą, że ruch Hołowni odegra wobec PO podobną rolę, jak przed laty Platforma wobec Unii Wolności. Nie jest to tak proste – największa partia opozycyjna ma ogromne finansowanie z budżetu państwa (20 lat temu ustawa o finansowaniu partii dopiero była uchwalana), ma potężną grupę samorządowców. Więc 1:1 najpewniej zastąpienie PO się nie uda. Jest jednak bardzo prawdopodobny inny scenariusz, w którym Polska 2050 pozbawia partię Borysa Budki pozycji hegemona po stronie opozycyjnej. Albo – w innej wersji – wymusza na PO współpracę, w której ruch Hołowni staje się ważnym ogniwem zjednoczonej opozycji. Hołownia pokonał konkurentów bronią, która miała być użyta przeciwko niemu. Ruch Trzaskowskiego wyszedł. Ale Szymonowi Manewr PO z Rafałem Trzaskowskim był prosty – chodziło o wylansowanie prezydenta Warszawy, który odniósł niekwestionowany sukces w wyborach prezydenckich, na lidera całej opozycji. PO miała wiele atutów w rywalizacji z Hołownią – pieniądze z budżetu, silny klub w parlamencie, do tego umocowanie w samorządach. Atutem Hołowni był efekt świeżości, ruch społeczny, nieobciążenie rządzeniem. I odpowiedzią miał być ruch społeczny Rafała Trzaskowskiego. – Pomysł był prosty – Rafał jest popularny, odniósł sukces w wyborach, nasz ruch społeczny może zebrać pozytywną energię. Niestety – z przyczyn niezależnych okazał się porażką – mówi jeden z działaczy PO. Te niezależne przyczyny to awaria Czajki i przede wszystkim tragiczna druga fala koronawirusa. A potem także protesty Strajku Kobiet. Ruch Wspólna Polska nie zaistniał. O ile jednak manewr na terenie Hołowni Platformie się nie udał, tak Hołowni udało się zdobyć przyczółki na terenie przeciwnika. Słabością jego ruchu był brak reprezentacji w parlamencie. I już ją ma, pozyskał rozpoznawalnych polityków. Słabością był brak umocowania w strukturach lokalnych, tymczasem nie brak samorządowców przyłączających się do ruchu. Jedne sondaże dają dziś pozycję lidera opozycji właśnie byłemu dziennikarzowi TVN, inne prezydentowi stolicy. Sprawa walki o hegemonię po stronie opozycyjnej jest otwarta. – Manewr Rafała był dobry i wyszedł, ale Szymonowi – żartują politycy opozycji. Jednocześnie deklarują, że tak naprawdę obie formacje, choć walczą o rolę numer jeden po stronie opozycyjnej, są na współpracę skazane. – Hołownia urósł tak, że ze sceny się nie zepchnie. Ale nas zepchnąć też się nie uda. Ale o ile osobna lista PO i PSL jakoś jeszcze by się broniła, bo ludowcy mogą troszkę uszczknąć PiS-owi, tak Polska 2050 i Koalicja Obywatelska są zbyt podobne. Jak nie będzie wspólnej listy, to PiS pomimo swoich problemów może zachować władzę. Więc wojna wojną, w końcu się dogadamy – deklarują.