Nowy Telegraf Warszawski

piątek, 13 grudnia, 2024

Sprzedał działkę. Sąd zajął mu majątek, bo… kupujący się rozmyślił

To się nie mieści w głowie! Mężczyzna sprzedał działkę. Po blisko dekadzie kupujący się rozmyślił. A sprzedającemu sąd zajął majątek.

fot. Freeimages.com

Portal DoRzeczy.pl opisał sprawę pana Piotra, którego historia wprost nie mieści się w głowie. Mężczyzna myślał, że dokonał transakcji życia. Miał działkę rolną, w podwarszawskiej miejscowości Brześce, gdzie nieopodal pole golfowe miał Jan Wejchert, współwłaściciel ITI, spółki posiadającej wówczas TVN. Do pana Piotra zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że skupuje działki, by potem sprzedać je wszystkie właśnie Wejchertowi. Transakcja została przeprowadzona, a pan Piotr na jakiś czas o sprawie zapomniał. Zaszły jednak okoliczności, które miały ogromne znaczenie dla sprawy. Jan Wejchert umarł. A więc nabywca działki nie miał komu jej sprzedać. Po kilku latach wpadł na genialny pomysł. Zażądał… zwrotu pieniędzy od sprzedającego. „Byłem w szoku”, wspomina pan Piotr. Sąd Okręgowy w Warszawie zajął się sprawą i… zajął majątek pana Piotra. Mężczyźnie wszedł komornik, w efekcie nie ma on możliwości zarabiać, nie stać go na prowadzenie sprawy itd. „Tu już nie chodzi o mnie, ale o system. Przecież na moim miejscu może być każdy!” – oburza się pan Piotr. DoRzeczy.pl cytuje odpowiedzi biura prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Wg biura Sąd miał podstawy by podjąć takie decyzje, działania były zasadne instytucja przedawnienia nie znajdowała tu uzasadnienia, a pytanie dziennikarza nie jest miejscem, gdzie można wyjaśnić procedurę przedawnienia”. „Stałem się ofiarą podstępnej manipulacji faktami i przepisami, po dziewięciu latach od transakcji żąda się ode mnie zwrotu kosztów zakupu wraz z odsetkami za sprzedaż nieruchomości, a do tego zabezpiecza cały mój majątek. Wchodzi komornik, ja nie mogę zarabiać, więc nie mogę choćby opłacić prawnika, kosztów sądowych. Tak można zniszczyć każdego” – mówił w rozmowie z DoRzeczy.pl pan Piotr. „Ktoś kupił działkę i po dekadzie mówi, że mu się ona nie podoba, chce kasę z powrotem a sąd osobie, która legalnie sprzedała nieruchomość odbiera środki do życia i możliwość obrony na tym samym poziomie, co nabywcy. Tu nie chodzi już tylko o mnie, ale w takiej sytuacji może się znaleźć każdy z nas!” – nie krył rozgoryczenia.

(źródło: DoRzeczy.pl, NTW)