Legendarny golkiper w bramce, fenomenalni wahadłowi, mocny środek pola i snajper, jakiego w polskiej lidze nie było dawno. Wreszcie trener, który to poukładał, zmienił ustawienie i udowodnił, że jak ma materiał, to jego drużyny mogą grać ofensywnie. Legia Warszawa została mistrzem Polski. Warszawski klub staje się rekordzistą pod względem zdobytych tytułów. W tym roku Legia była zespołem grającym najrówniej, w rundzie wiosennej praktycznie nikt nie miał złudzeń kto jest najlepszym zespołem w Polsce.
W naszej subiektywnej ocenie o sile Legii decydowało kilku zawodników: Artur Boruc to niewątpliwie legenda Legii i polskiej piłki. Szczególnie na początku sezonu, gdy gra się jeszcze nie kleiła, nierzadko ratował zespół. Absolutnie powinien grać w Legii dalej! Filip Mladenović, Josip Juranović oraz były reprezentant Polski Paweł Wszołek na wahadłach, a w środku pola duet Bartosz Kapustka, rewelacja Euro we Francji, który w Polsce się odbudował oraz Luquinhas, najlepszy chyba technicznie zawodnik ligi. W ataku maszynką do strzelania goli był Thomas Pekhart, reprezentant Czech, który pewnie zmierza po koronę króla strzelców. Po słabym początku w lidze i fatalnym w pucharach do Legii przyszedł selekcjoner młodzieżówki, Czesław Michniewicz. Nie jest tajemnicą, że był przyjęty niespecjalnie ciepło. Po pierwsze – nie był uważany „za swojego”, po drugie obawiano się defensywnej taktyki, jaką prezentowały prowadzone przez niego drużyny. Mistrzostwo Polski i ewentualne sukcesy w pucharach zapewnią raczej sympatię kibiców. Zaś defensywna gra? Michniewicz zawsze tłumaczył, że do gry kreatywnej potrzeba czterech kreatywnych zawodników. W Legii ich miał. I udowodnił, że jego zespoły potrafią grać też widowiskowo. Teraz kluczowe jest, aby utrzymać skład i w miarę możliwości dokonać wzmocnień. (az)
Mistrz, mistrz, LEGIA MISTRZ!!! Nie trzeba czekać do soboty!