Nowy Telegraf Warszawski

niedziela, 8 grudnia, 2024

Konia z rzędem, kto zrozumie

fot. Facebook.com

Jeśli ktoś chce zrozumieć, na czym polega jeden z głównych problemów (nie tylko komunikacyjnych, ale i decyzyjnych) w Kościele w Polsce to powinien przyjrzeć się temu, co działo się wokół oświadczenia na temat szczepionek Astra Zeneca i Johnson&Johnson. Jednego dnia, kompletnie nie wiadomo dlaczego, zdecydowano się – po wielu tygodniach szczepienia AZ – wydać oświadczenie w tej sprawie. Dlaczego tak się stało? Co się zmieniło? Konia z rzędem temu, kto to zrozumie. Prawdopodobnie do kogoś dotarły zarzuty części antyszczepionkowych środowisk pro life (podobnych do tych, które w kuriozalny sposób opisały rzekome „zbrodnie” popełnione prof. Maksymowicza), i postanowił na nie odpowiedzieć, pokazać ortodoksję. Rada Ekspertów ds. Bioetycznych wyrzuciła więc z siebie – wiele wskazuje na to, że sporządzoną na szybko – bo tak się składa, że z późniejszych oświadczeń wynika, że nie zapytano o zdanie na jej temat nawet wszystkich członków tego gremium – notatkę. Rzecznik prasowy KEP, przewodniczący rady i jeden z jej członków uczestniczą w konferencji prasowej. I zaczyna się burza, bo dokument jest tak sformułowany, że choć – w istocie niczego nie zmienia – to nieco przenosi akcenty i w efekcie zostaje natychmiast wykorzystano do antyszczepionkowej propagandy. Dzień później wymowę (nawet jeśli nie treściową, to komunikacyjną) dokumentu prostuje – za co mu chwała – biskup polowy Józef Guzdek, później pojawiają się odcinające się od niego oświadczenia części członków Rady Ekspertów, a na koniec sam przewodniczący rady koryguje przekaz i apeluje o szczepienia. Efekt jest taki, że nikt już nie pamięta o przemyślanym stanowisku Rady sprzed kilku miesięcy, nikt nie dyskutuje o znakomitym dokumencie Kongregacji Nauki Wiary, a wszyscy dyskutują o tym, komunikacyjnie nieudanym, dokumencie. Ale jest jeszcze coś groźniejszego: otóż powstaje wrażenie głębokiego chaosu, jakby nikt niczego nie pilnował, jakby oświadczenia bądź co bądź w fundamentalnych sprawach nie były czytane pod kątem komunikacyjnym, jakby panowała atmosfera zewnątrzsterowalności, czy jakby w istocie nie leciał z nami pilot. I żeby nie było wątpliwości ta sprawa to pokazuje, ale nie jest ani jedyną, ani wyjątkową.

Tomasz Terlikowski, publicysta i filozof, tekst z profilu na Facebooku, publikujemy za zgodą autora