Absolutnie nie podzielam zdania tych, którzy uważaja, że bez Roberta Lewandowskiego Polska ma jakieś szanse na Wembley z Anglikami. Już z najlepszym napastnikiem świata o korzystny rezultat byłoby bardzo, ale to bardzo ciężko. Bez Lewandowskiego wynik inny niż wysoka porażka będzie graniczył z cudem. Tak, tak, kadra musi nauczyć się grać bez Lewandowskiego. I za kadencji Adama Nawałki to się czasem udawało. Mecz z Czehami przed mistrzostwami Europy był udany. A na turnieju we Francji strzelali Błaszczykowski i Milik, w życiowej formie był Krychowiak, asystował Grosicki. Ale, no właśnie…
Końcówka Nawałki – słaba. Kadencja Brzęczka to zespół bez stylu i pomysłu na grę. Paulo Sousa próbuje ten styl narzucić. Ale to nie nastąpi z dnia na dzień. Są pozytywy – ale największym jest odbudowanie Lewego, który znów strzela jak z nut, z Andorą przesądził o wygranej. Z Węgrami o remisie. Teraz Lewego zabraknie. Styl gry pozostawia wiele do życzenia (delikatnie mówiąc). Z drużyny z 2016 roku nie ma ani Łukasza Piszczka ani Michała Pazdana w defensywie, nie ma Kuby Błaszczykowskiego. Grosicki nie gra w klubie i to widać. Milik się odbudowuje, może odbuduje sie na Euro (oby). Krychowiak, który był w 2016 roku piłkarzem kluczowym, i dziś jest ważnym ogniwem kadry, ale jest zakażony. Podobnie Piątkwski i Klich. Z Anglią i w najsilniejszym składzie pokonać Anglików byłoby ciężko. Tym bardziej będzie o to trudno w składzie półrezerwowym. Owszem, można mieć jakieś nadzieje, ale ralnie patrząc 3:0 dla Anglii może być najłagodniejszym wyrokiem.