Długo pobyt na terenie szkoły zapamięta 11-letni chłopiec z Pragi-Północ. Wszedł na teren placówki, a pracownik nie zauważył, że dziecko tam się znajduję i zamknął ogrodzenie. Chłopak znalazł się w potrzasku.
11-latek z Pragi-Północ wszedł na teren szkoły przy ulicy Kowelskiej. Nie zwrócił uwagi na to, że dzień pracy dobiega końca i na terenie znajduje się coraz mniej osób. Pracownik szkoły myśląc, że nikogo już na jej terenie nie ma, zamknął budynek i ogrodzenia wokół niego. 11-latek znalazł się w potrzasku. Nie mógł ani wyjść z terenu szkoły, ani wejść do zamkniętego budynku. A było coraz zimniej. Trzęsącego się z zimna chłopca zauważyli funkcjonariusze Straży Miejskiej. Dziecko próbowało wydostać się z terenu placówki, ale wszystkie wejścia były pozamykane. Strażnicy wezwali matkę dziecka, próbowali je też uwolnić. Ale okazało się, że pracownik pozamykał szkołę bardzo solidnie. Na miejsce musiała przyjechać Straż Pożarna. Dopiero strażacy przy pomocy specjalistycznego sprzętu przecięli kłódkę od ogrodzenia i wypuścili „więźnia” z terenu szkoły. Ponieważ było chłodno a chłopiec był mocno zziębnięty, na przyjazd matki poczekał w ogrzewanym radiowozie. Po kilkudziesięciu minutach mama chłopca odebrała go od strażników miejskich i zawiozła do domu.
(źródło: Straż Miejska)