Nowy Telegraf Warszawski

piątek, 17 stycznia, 2025

Straszliwa zbrodnia na Grochowie. Policjanci wiedzieli, ale nie pomogli?

To  prawdziwy szok! Policjanci Centralnego Biura Śledczego mogli wiedzieć o tym, że na Grochowie planowana jest zbrodnia – zabójstwo starszych ludzi. Ale funkcjonariusze tragedii nie zapobiegli. Ruszyło śledztwo.

Mord na dwojgu starszych ludziach na Grochowie wstrząsnął Warszawą. Staruszkowie zamordowani zostali we własnym mieszkaniu, przy Namysłowskiej. Zleceniodawcą był krewny jednej z ofiar, związany z mafią ożarowską. A teraz okazuje się, że policja miała cynk, że do mordu dojdzie. I nie zapobiegła sprawie!

Był luty 2020 roku. Media poinformowały o strasznym znalezisku – w jednym z mieszkań na Grochowie, przy ulicy Namysłowskiej odnaleziono ciała dwóch osób – starszego małżeństwa. Po roku od zbrodni złapano sprawców. Okazało się, że byli to znani bandyci, a zleceniodawca to Andrzej P. ps. „Nos”, niezwykle groźny gangster,  powiązany z tzw. gangiem ożarowskim. Potem wyszedł na jaw motyw zbrodni. Mężczyzna wyłudzał od ofiary, czyli rodzonej cioci, nieruchomości. Gdy starsza pani zorientowała się, że jest oszukiwana, bandzior zlecił zabójstwo ciotki i jej męża. Staruszkowie zostali uduszeni, a przed śmiercią torturowani. Już samo to szokuje, jednak do chyba jeszcze bardziej szokujących informacji dotarł TVN24. Stacja ujawniła, że jeden z funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji dwa tygodnie przed zbrodnią poznał dokładny plan ataku i zabójstwa. Dowiedział się też, że zleceniodawcą ma być Andrzej P. ps. „Nos”. Mimo to policja zbrodni nie zapobiegła. Po materiale TVN24 prokuratura zajęła się także tym wątkiem wstrząsającej historii. (ŁCz)