Dwa wczorajsze wydarzenia – uznanie winy i przeprosiny skierowane przez ks. H. do Bartłomieja Pankowiaka i pogrzeb ks. Andrzeja Dymera pokazują – i piszę to bez satysfakcji – że niestety bez mediów, i to świeckich – wciąż nie da się chronić ofiar i dokonywać trudnego procesu oczyszczenia Kościoła.
Wbrew temu, co słyszymy – w obu tych problemach i Kościół i niestety system sprawiedliwości zawiodły. O procesie, o przyznaniu się do winy, o karze, czy choćby o minimalnym poczuciu sprawiedliwości w obu tych przypadkach nie można by więc mówić, gdyby nie bracia Sekielscy i „Więź” z TVN24 i OkoPress do spółki – pisze na Facebooku dr Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta. Tekst publikujemy za zgodą autora.
Ofiary, których odwaga i zaangażowanie są tu fundamentalne – odbijały się od drzwi kurii, były mniej lub bardziej brutalnie spuszczane na drzewo, a prokuratura nieodmiennie nie miała czasu ani determinacji, by sprawami się zajmować. I dopiero gdy pojawiły się media, to (niekoniecznie nagle, a czasem po wielu latach i po kilku doniesieniach) wszystko zaczęło iść w lepszym kierunku. Dlaczego o tym piszę? Odpowiedź jest prosta, bo od jakiegoś czasu, słyszę od wielu dobrych i wierzących księży czy katolików, że oczywiście sprawy trzeba czyścić, ale metoda medialno-polityczna jest niedobra, bo uderza rykoszetem w dobrych księży, bo niszczy autorytet instytucji, która robi przecież tyle dobrego. Rozumiem te argumenty, zgadzam się z nimi, że metoda medialno-polityczna ma wiele realnych wad i budzi wiele wątpliwości. Niestety doświadczenie – nie tylko polskie, ale także amerykańskie, irlandzkie, francuskie i niemieckie – uczy, że innej metody rozpoczęcia procesu oczyszczenia, zadośćuczynienia ofiarom i ochrony innych – zwyczajnie nie ma. Ani w Polsce, ani w USA, ani w Irlandii, ani nawet w Watykanie nie zajmowano się sprawami i nie załatwiano spraw, którymi nie zajęły się potężne media. To one stały się zapalnikiem działania i dzięki nim zaczęło się coś zmieniać. Oczywiście można mieć żal do mediów, że działają tak, a nie inaczej, że szukają sensacji i że nie zajmują się dobrem, ale to trochę tak, jakby mieć pretensje do wilków, że są mięsożerne i że zjadają inne zwierzątka, w tym sympatyczne jelonki. Owszem tak jest, ale bez ich działania, niewiele da się zrobić. A pretensje o to trzeba kierować do biskupów, którzy przez lata wiedzieli, ale nic nie zrobili, do przełożonych, którzy bardziej bronili sprawców niż ofiary i do tych katolików, którzy nie rozumieją, że obrona dobrego imienia instytucji oparta na kłamstwie w istocie szkodzi, a nie pomaga.
(źródło: Facebook.com)