Film „Lokatorka” o tragedii Jolanty Brzeskiej jest już na etapie postprodukcji, poinformował na portalu społecznościowym Jarosław Tałacha, autor książki „Wszystkich nas nie spalicie”. Jak podkreśla, oburza go zobojętnienie na los Jolanty Brzeskiej. I marzy, by ludzie wychodzili z kina wściekli. W poniedziałek, 1 marca minęło dziesięć lat od bestialskiego mordu na działaczce lokatorskiej Jolancie Brzeskiej, którą sprawcy wywieźli do lasu i spalili żywcem. Bezkarni pozostają do dziś. A problem procederu czyścicieli kamienic jest wciąż aktualny.
„Nigdy nie pogodziłem się z tym, że tragiczny los Jolanty Brzeskiej zainteresował tak mało osób. Dlatego w 2016 roku wydałem książkę „Wszystkich nas nie spalicie”, a przez ostatnie kilka lat zabiegałem o zrealizowanie filmu fabularnego inspirowanego jej historią. Wreszcie mogę ogłosić, że to się udało. „Lokatorka” jest już na etapie postprodukcji. Marzę o tym, żeby widzowie wychodzili z kina wściekli. Wściekli na bezprawie, które dotknęło dziesiątki tysięcy ich sąsiadów. Przy okazji raz jeszcze dziękuję wszystkim, niezwykle sympatycznym, członkom ekipy” – napisał na Facebooku. 1 marca 2010 roku działaczka lokatorska Jolanta Brzeska została uprowadzona, wywieziona do lasu, spalona żywcem. Policja i prokuratura najpierw mówiły o samobójstwie. Na wstępnym etapie śledztwa popełniono rażące błędy, zacierano ślady itd. Ostatecznie uznano, że popełniono morderstwo, ale śledztwo z powodu niewykrycia sprawców umorzono. W roku 2016 zostało wznowione. Jednak sprawcy nie zostali ustaleni do dziś. Wciąż nie został też rozwiązany główny problem, czyli działanie mafii warszawskiej, tzw. czyścicieli kamienic. Proceder polegający na wyłudzaniu nienależnych roszczeń do nieruchomości, potem terroryzowaniu mieszkańców, nakładaniu kilkusetprocentowych czynszów, piłowaniu zamków w drzwiach, „wykurzaniu” lokatorów wciąż trwa. Właśnie przeciwko niemu zaprotestowała Jolanta Brzeska. I protest ten przypłaciła życiem.