Do przerażającej historii doszło w weekend na Tarchominie. Zapalił się jadący samochód. W środku była kobieta i dziecko!
Dramatyczne sceny niczym z filmu akcji rozegrały się w sobotę na Tarchominie, w dzielnicy Białołęka. Kobieta zrobiła zakupy w sklepie jednej z sieci handlowych przy ulicy Myśliborskiej. Wsiadła razem z małą córeczkę do samochodu. Jak relacjonuje Straż Miejska, gdy kobieta ruszyła zauważyła, że świeci się kontrolka w aucie. A po chwili poczuła smród spalenizny i zobaczyła, że spod maski wydobywają się płomienie. Na szczęście kierująca zachowała zimną krew. Zatrzymała wóz i wraz z córeczką go opuściła. Był to ostatni moment, bo za chwilę ogień objął cały samochód. Właśnie w tym momencie nadjechał patrol Straży Miejskiej. Funkcjonariusze ujrzeli płomienie na metr w górę oraz kłęby dymu. Na miejsce przybył patrol policji i zastępy straży pożarnej. Płonący samochód został ugaszony w ciągu kilkunastu minut. Na razie nie wiadomo co było przyczyną samozapłonu. Służby chwalą przytomność umysłu kobiety, która zachowała zimną krew ratując siebie i dziecko.
(źródło: mat. pras. Straż Miejska)