Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 9 grudnia, 2024

Dlaczego podatek od mediów jest zły? (KOMENTARZ)

Podatek od mediów, choć w teorii nie musi być szkodliwy, może być w rzeczywistości bardzo groźny. Z kilku względów. Przede wszystkim, co najistotniejsze, obłożone mają nim zostać media prywatne (zarówno z kapitałem polskim, jak i zagranicznym), a publiczne w tym czasie otrzymują od państwa dotacje, z kolei państwowy koncern wykupuje media regionalne. Po drugie – teoretycznie małe media (poniżej pewnej, całkiem sporej kwoty) podatku płacić nie muszą. W praktyce może okazać się, że w kroku kolejnym także oberwą rykoszetem. Po trzecie – najwięksi gracze, którzy faktycznie monopolizują rynek medialny, albo podatek ominą, albo ostatecznie będą z niego zwolnieni. Najbardziej oberwą prywatne, polskie media.

fot. feeimages.com

Zacznijmy od początku – argumentem za obłożeniem podatkiem największych mediów (ma to być podatek od reklamy) ma być rzekoma chęć ich repolonizacji, podczas gdy każde państwo powinno swój rynek medialny chronić, na przykład w Niemczech nie do pomyślenia jest, aby media były w obcych rękach. To jest prawda. Jednak opłata w formie obecnie proponowanej uderzy i w media z kapitałem zagranicznym, jak TVN (kapitał amerykański), Grupa Onet (kapitał niemiecko-amerykańsko-szwajcarski), ale też np. w Time S.A., wydawcę „Super Expressu” (kapitał polski), Grupę WP (kapitał polski) itd. Jednocześnie  w tym samym czasie państwowy Orlen wykupił media regionalne. A Sejm co roku przyznaje rekompensatę mediom publicznym. I tu jest pewna nierówność traktowania.

Druga kwestia – problem monopolizujących rynek wielkich graczy, jak Google, YouTube, czy Facebook, którzy w sposób jednoznaczny cenzurują treści. Wielkie koncerny nie muszą płacić podatków. Rzecz w tym, że rząd kilka lat temu owe koncerny z podatków zwolnił. Oznacza to, że i teraz istnieje ryzyko, że globalni gracze od podatku uciekną. Wielkie koncerny zagraniczne będą w stanie podzielić swoje wydawnictwa na mniejsze, co de facto wymusi dekoncentrację, ale pozwoli im uniknąć wielkich opłat. Najbardziej oberwą średniacy, którzy podatki będą musieli płacić.

Trzecia kwestia – średni gracze w postaci prywatnuch mediów prorządowych teoretycznie dziś opłat mogą uniknąć, ale w dłuższej perspektywie to w nich podatek uderzy najbardziej – w momencie zmiany władzy.

Czwarta kwestia – duże media prywatne wobec mniejszych graczy zachowują się często delikatnie mówiąc nie fair. Wspomnieć można choćby zablokowanie sportowego programu przez jedną z telewizji, oficjalnie „przez przypadek”, w rzeczywistości po to, by umocnić własny monopol i uderzyć w słabszego. Dziś też widzimy zachowanie nie fair – mali gracze nie zostali nawet poinformowani o proteście, a jednocześnie na ich forach internetowych przypuszczany jest atak na media często apolityczne za to, że nie protestują. To nie fair. Ale też zdajemy sobie sprawę, że po dużych graczach przyjdzie czas na małych. Nawet jeśli nie dosłownie, to po prostu mniejsi wydawcy będą się obawiać potencjalnych działań w nich wymierzonych.

Dlatego też podatek od reklam w zaproponowanej formie przyniesie więcej szkody, niż pożytku.