Wielkim zagrożeniem dla polityka jest przypięcie do niego negatywnej łatki, skojarzenie z czymś negatywnym. Doświadczył jego ponad dwadzieścia lat temu Włodzimierz Cimoszewicz. Słynna wypowiedź o tym, że powodzianie mogli się ubezpieczyć stała się jego przekleństwem. Bo ta jedna wypowiedź prześladowała go przez lata i można stwierdzić, że choć piastował jeszcze istotne funkcje, to zniszczyła mu karierę. Czasem dochodzi do sytuacji, gdy polityk traci, choć nie ponosi winy. Ale na przykład za jego kadencji dzieje się coś, co sprawia, że uznany zostaje za pechowca. I takie zagrożenie widzę w przypadku Rafała Trzaskowskiego. Nagromadzenie różnych zdarzeń, awarii w stolicy, choć bardziej obciąża poprzednią ekipę, sprawia wrażenie, że Rafał Trzaskowski ma pecha. To może mu szkodzić. Chociaż – może ten trend jeszcze odwrócić, wciąż ma potencjał z wyborów prezydenckich. Poza tym – na pewno nie straci w Warszawie. Elektorat w stolicy jednoznacznie określił się po stronie liberalnej i po stronie PO. Tu pozycja Rafała Trzaskowskiego jest niezagrożona.
(spisał: PH)