Tak jak państwo Heroda nie zniszczyło życia Narodzonego Dziecięcia, jak rozmaite imperia zła na przestrzeni dziejów nie zniszczyły tradycji i człowieczeństwa, a kolejni zaborcy nie wymazali naszej tożsamości, tak i współczesne zagrożenia, kryzysy, epidemie, choć nieraz przytłaczające, nie zniszczą tego, co mamy najcenniejsze. Tak, jak Warszawa podniosła się z ruin, tak samo my możemy podnieść się w bardzo trudnych czasach. Wszystkim czytelnikom NOWEGO TELEGRAFU WARSZAWSKIEGO składamy życzenia dobrych, rodzinnych i pełnych ciepła Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiego dobra w Nowym, 2021 roku!
Okres Bożego Narodzenia to nie tylko same święta. Potem mamy jeszcze Nowy Rok, święto Trzech Króli, które po latach znów świeci dawnym blaskiem. Sam okres kolędowania trwa do 1 lutego. Warto, by dostrzec w nim to, co najważniejsze. Zarówno w wymiarze duchowym, jak i rodzinnym oraz społecznym. „Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę Miłą” – brzmią słowa najbardziej polskiej spośród kolęd. Jej autor, Franciszek Karpiński, największy twórca polskiego sentymentalizmu, o „sile wiosek z miastami” pisał w przededniu utraty niepodległości. Kolęda przetrwała okres zaborów. Śpiewali ją zesłańcy, a w czasie II wojny światowej więźniowie łagrów, obozów koncentracyjnych, internowani w stanie wojennym. Dziś, sytuacja wydaje się o wiele lepsza. Mamy pokój i wolną, choć słabą i głupio rządzoną Polskę. Mamy kulawą, ale jednak wolność. I pokój, choć bezpieczeństwo w ostatnich miesiącach nie wydaje się pewne tak, jak jeszcze rok temu. W czasie świątecznym, z kolędą na ustach warto oderwać się od codziennej szarości i pomyśleć o prawdziwym wymiarze okresu Bożego Narodzenia, który trwa nie trzy dni (wigilia i święta), ale całą oktawę po świąt zakończeniu. Oczywiście to, co najważniejsze, to wymiar religijny. Ponad 2000 lat temu narodziny maleństwa w Betlejem zmieniły los świata. Były wydarzeniem najważniejszym (obok Zmartwychwstania) w historii ludzkości. Pisanie o tym, jak przeżyć święta, byłoby truizmem. Jednak obok wymiaru religijnego mają też istotny wymiar rodzinny – poprzez spotkania z najbliższymi i wspólnotowy. Warto skupić się na tym ostatnim. Tym, co może wspólnotę budować, jest obchodzone 6 stycznia święto Trzech Króli. Znienawidzone w okresie Polski Ludowej teraz wraca do łask. Popularnością (choć w tym roku będzie to niestety ograniczone) cieszą się orszaki Trzech Króli, organizowane w większości polskich miast. Jest też nowy, choć dopiero raczkujący zwyczaj: zapraszanie do domów przyjaciół i znajomych, dzielenie się z nimi opłatkiem, obdarowywanie prezentami. I tak, jak wigilia i święta mogą posłużyć budowie więzi rodzinnych, tak Trzech Króli stanowi idealny wręcz fundament dla tworzenia szerszej wspólnoty. Choć w dobie pandemii spotkania są ograniczone, warto jednak pomyśleć dziś o wspólnocie online i o tym, by gdzie się da więzi społeczne podtrzymać. W coraz bardziej zatomizowanym, laicyzującym się i skłóconym społeczeństwie, to może być ważne. Szczególnie, że czas względnego spokoju w Polsce i na świecie się skończył. Sytuacja jest bardzo trudna. Na Wschód od Polski wciąż toczy się wojna. W kraju mamy zimną wojnę polsko-polską, zwalczające się wściekle nienawistne plemiona. Nadzieję (także niewierzącym) dają słowa kolędy. I dawały one siłę naszym przodkom w znacznie gorszym położeniu. W śniegach Kołymy, wśród tragedii Auschwitz, w głębi nocy stalinowskiej, potem w obozach internowania w stanie wojennym. I dziś, warto mieć nadzieję. Tego nie mogą nam odebrać. (Materiał jest nieco zmodyfikowaną wersją tekstu, który ukazał się w naszej gazecie kilka lat temu. Uderza jego aktualność – dodane zostały jedynie słowa o pandemii)