Nowy Telegraf Warszawski

niedziela, 8 grudnia, 2024

Dobra decyzja, czy jedynie ucieczka od problemu? (KOMENTARZ)

Po decyzji Sądu Najwyższego, który uchylił wyrok skazujący Mirosława Ciełuszeckiego na więzienie nie brak głosów zadowolenia – bo haniebny wyrok został uchylony, a niewinny człowiek nie idzie siedzieć. Z drugiej strony jest niedosyt – bo skoro jest niewinny, sąd powinien go w całości uniewinnić, tymczasem sędziowie uznali, że wyrok był skandaliczny, ale sprawę skierowali do ponownego rozpatrzenia. Potężne kontrowersje budzi fakt, że ponownie sprawą zająć się ma sąd w Białymstoku, który skompromitował się podczas procesu i wydawał skandaliczny wyrok.

Mirosław Ciełuszecki fot. ODH

Mirosław Ciełuszecki nie idzie siedzieć. To najważniejszy efekt wyroku Sądu Najwyższego z 16 grudnia 2020 roku. Drugim pozytywem jest fakt, że Sąd Najwyższy w zasadzie nie zostawił suchej nitki na wyroku Sądu Apelacyjnego, który karę więzienia zatwierdził.  Człowiek od 18 lat sądzony w kuriozalnym procesie sądowym, z absurdalnych zarzutów (o sprawie pisaliśmy wielokrotnie – czytaj TUTAJ  i TUTAJ), któremu pod absurdalnymi zarzutami odebrano firmę, wolność, próbowano całkowicie zniszczyć życie, od głównego polskiego sądu uzyskał potwierdzenie, że proces był absurdem, że mieliśmy tak naprawdę do czynienia z dwiem dekadami nękania. To sporo. Ale tu pojawiają się problemy. O pierwszym, pisaliśmy już w dniu ogłoszenia wyroku – to smutne, że dopiero Sąd Najwyższy stwierdza coś co było oczywistością dla każdego, kto ze sprawą się zapoznał. Drugi problem jest bodaj jeszcze poważniejszy – Mirosław Ciełuszecki nie został uniewinniony (a Sąd Najwyższy mógł to zrobić), a wyrok skierowano do poprzedniej instancji. wyrok. Owszem, na szczęście teraz Sąd Apelacyjny będzie musiał przeprowadzić UCZCIWY PROCES, a więc nie może podjąć decyzji tak haniebnych i kuriozalnych, jak lekceważenie oczywistych wniosków, dowodów itd. Sędziowie Sądu Najwyższego zachowali się tak, jakby chcieli powiedzieć – „nie chcemy sprawdzać, winny, czy nie winny, macie dowody, skazujcie go, ale nie kompromitujcie się tak chorym postępowaniem, my umywamy ręce”. I samo to, choć piłatowe, nie musiałoby dla przedsiębiorcy być aż tak negatywnym scenariuszem – bo uczciwy proces z miejsca powinien dać mu uniewinnienie. Jednocześnie jednak po pierwsze – wyrok cofający sprawę do pierwszej instancji wydłuża i tak rekordowy proces, toczący się od blisko dwóch dekad. Po drugie – Sąd Najwyższy nakazał, by ponownie sprawę rozpatrywali sędziowie  Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Tego samego, który skompromitował się gdy w apelacji podtrzymywał poprzedni wyrok. Owszem, można przyjąć naiwnie, że SN chce w ten sposób dać możliwość zrehabilitowania się skompromitowanym sędziom. Jednak mimo wszystko niewątpliwie lepiej byłoby, gdyby tym razem spraw zajął się sąd owszem apelacyjny, ale w innym miejscu Polski. Apele o to, by zmienić sąd odpowiedni do rozpatrzenia sprawy, są jak najbardziej uzasadnione.