2 grudnia przed Sądem Najwyższym rozegra się kolejny akt dramatu Mirosława Ciełuszeckiego. Polskiego przedsiębiorcy, który został ukarany. Nie za jakieś przestępstwo, zbrodnię, zrobienie komuś krzywdy. Nie za narażenie na straty polskiego państwa. A za patriotyzm, wiarę w to, że można po odniesieniu sukcesu na Zachodzie wrócić do kraju i budować polski biznes. Przesada? Nie, biorąc pod uwagę, że przedsiębiorca został skazany po trwającym prawie dwadzieścia lat procesie, w którym znikały dowody, biegli się kompromitowali, a zarzuty były absurdalne. A jednak człowieka skazano na trzy lata bezwzględnej odsiadki. Zniszczyły go prokuratura i sądy. Prezydent Andrzej Duda nad ułaskawieniem myśli od roku. Choć w innych przypadkach nie zastanawiał się tak długo. Dramat Ciełuszeckiego zaczynał się w roku 2002. A w roku 2020 wciąż daleko jest do finału.
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie, przypomnijmy więc w telegraficznym skrócie. W roku 1991 Mirosław Ciełuszecki zamknął biznes w Stanach Zjednoczonych, gdzie miał świetnie prosperującą firmę. Wrócił do Polski. Na wezwanie prezydenta Lecha Wałęsy, który zachęcał mieszkających za granicą Polaków do powrotu do kraju. Ciełuszecki zbudował firmę, która w krótkim czasie stała się potentatem na rynku chemicznym w Polsce. Firma handlowała z Białorusią, w sprawach wschodnich Ciełuszeckiemu doradzał Marek Karp – wybitny ekspert w dziedzinie Wschodu, twórca i wieloletni szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Działalność spółki miała strategiczne znaczenie z punktu widzenia polskiego państwa. Chodziło o budowanie niezależności energetycznej, a także odciąganie Białorusi spod wpływów Rosji. W roku 2002 zaczęły się kłopoty. Ciełuszecki został aresztowany, kilka miesięcy spędził w areszcie. Oskarżony został też Marek Karp. Marka Karpia, wybitnego eksperta w dziedzinie wschodniej, doradcy polskich rządów i amerykańskich prezydentów, który również był oskarżony w kuriozalnej sprawie o to, że miał fikcyjnie doradzać, gdyż… brakowało mu kwalifikacji (sic!). Sąd zlekceważył zeznania byłego premiera Jerzego Buzka, nie uznał za stosowne wezwanie jako świadka (gotowego do złożenia zeznań) Zbigniewa Brzezińskiego. Karp końca procesu nie dożył – zmarł kilka tygodni po tajemniczym wypadku samochodowym. Ciełuszecki po 18 latach kuriozalnego procesu został skazany na 3 lata bezwzględnego więzienia. Wyrok pośrednio obciąża też śp. Marka Karpa. Legendarnego twórcę OSW, doradcy polskich prezydentów i rządu, Unii Europejskiej i rządu USA. Dyrektora, którego Ośrodek Studiów Wschodnich nosi imię. Sprawa przedsiębiorcy, skazanego po blisko dwudziestu latach procesu za to, że rzekomo okradł… sam siebie, została opisana zbulwersowała ludzi od różnych poglądach – od lewicy po prawicę. List do prezydenta z prośbą o ułaskawienie przedsiębiorcy napisał były marszałek Sejmu, twórca Prawicy RP Marek Jurek. W obronę przedsiębiorcy zaangażowali się też przedstawiciele lewicy – lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotr Ikonowicz, aktywista miejski Jan Śpiewak. Sprawę opisywały media od lewicy do prawicy. Oburzające fakty z procesu (przewlekłość postępowania, kuriozalność zarzutów, zagubione przez śledczych dokumenty, rażąca niekompetencja biegłych), stanowią ciężkie oskarżenie wobec sądów, prokuratury, polityków. Wniosek o ułaskawienie Ciełuszeckiego leży na biurku prezydenta Andrzeja Dudy. Jak wynika z doniesień medialnych, głowa państwa czeka na opinię ministra sprawiedliwości w sprawie ułaskawienia. 2 grudnia odbędzie się rozprawa kasacyjna przed Sądem Najwyższym. W bieżącym wydaniu sporo miejsca poświęcamy szczegółom sprawy. W wydaniu drukowanym przypominamy materiały z poprzednich wydań.