Opieka zdrowotna coraz częściej sięga po drony. Bezzałogowe samoloty dostarczają leki, szczepionki, a nawet narządy do przeszczepu. Z powodzeniem przetransportowano już nerkę, trwają też testy ze sztucznym sercem czy płucem. Już w 2019 roku pierwsza apteka przetestowała dostawę leków dostępnych bez recepty za pomocą dronów. Obecnie jedna z największych firm farmaceutycznych na świecie testuje dostarczanie szczepionek za ich pomocą w Karolinie Północnej.
Firmy farmaceutyczne i szpitale wykorzystują drony na coraz większą skalę. Bezzałogowe samoloty mogą dostarczać leki, a nawet narządy do przeszczepu.
Już w 2019 roku WakeMed Health & Hospitals ogłosiło partnerstwo z UPS w zakresie dostarczania próbek medycznych za pośrednictwem bezzałogowego drona do kampusu systemu opieki zdrowotnej w Karolinie Północnej. Także inne szpitale uruchomiły programy dronów, w tym UC San Diego Health czy Kaiser Permanente i Rady Children’s Hospital. Walgreens jako pierwsza apteka przetestowała z kolei dostawę leków dostępnych bez recepty za ich pomocą. CVS Health połączyło siły z UPS, aby przetestować kilka różnych aplikacji do dostarczania dronami.
W tym roku, w odpowiedzi na pandemię COVID-19, gigant handlu detalicznego Walmart ogłosił, że we współpracy z Quest Diagnostics pilotuje dostawę za pomocą dronów zestawów do pobierania domowych próbek na koronawirusa. Z kolei Merck, jedna z największych firm farmaceutycznych na świecie, testuje właśnie dostarczanie szczepionek za ich pomocą.
– Światowy łańcuch dostaw jest napięty jak nigdy dotąd w wyniku wpływu koronawirusa – podkreśla Hannan Parvizian, dyrektor generalny Volansi. – Pandemia COVID-19 bardzo wyraźnie pokazała potrzebę szybkich postępów zwłaszcza w technologii łańcucha dostaw w opiece zdrowotnej. Nasz program pilotażowy w Karolinie Północnej pomoże odpowiedzieć na tę potrzebę poprzez zbadanie innowacyjnych nowych opcji doręczania, które mogą uelastycznić łańcuch dostaw medycznych.
Merck współpracuje z Volansi, komercyjną firmą dostarczającą drony, nad pilotażem programu. System dronów Volansi umożliwia dostawę leków w łańcuchu chłodniczym z zakładu produkcyjnego Merck Wilson w Karolinie Północnej do kliniki Vidant Healthplex-Wilson. Jak wskazuje firma, to pierwsza z trzech faz projektu, w ramach której można poznać rolę i możliwości technologii dronów w usprawnianiu łańcucha dostaw i dostępu do opieki zdrowotnej. Zwłaszcza na takich terenach jak w Karolinie Północnej, gdzie w 29 hrabstwach mieszka 1,4 mln osób, a część z nich do najbliższej apteki lub przychodni ma wiele kilometrów.
– Na obszarach wiejskich mieszkańców dzieli zwykle wiele kilometrów od najbliższej apteki lub przychodni. Dla osób cierpiących na choroby lub stany przewlekłe posiadanie odpowiedniego łańcucha dostaw to nie tylko kwestia wygody, to też kwestia życia lub śmierci – podkreśla Hannah Parvizian. – Dostawa dronami to jedno z rozwiązań umożliwiających dostarczanie krytycznych dostaw tam, gdzie i kiedy są one najbardziej potrzebne.
Drony z powodzeniem dostarczają już krew, a nawet narządy do przeszczepu. W 2019 roku dron dostarczył nerkę, obecnie trwają testy z dostawą sztucznego serca i płuca. Wszystko po to, by sprawdzić, czy delikatne narządy nie ucierpią podczas lotu. Jeśli testy okażą się pozytywne, można wkrótce spodziewać się kolejnych dostaw narządów.
Także w przypadku firmy Merck do transportu leków wykorzystywane są specjalnie do tego przystosowane drony. Volansi VOLY C10 to całkowicie elektryczny dron zdolny do przewożenia 10 kg ładunków do miejsc oddalonych o 80 mil. System pionowego startu i lądowania umożliwia dostarczanie delikatnego ładunku z automatycznym zwalnianiem blisko miejsca dostawy.
– Jedną z wielu zalet używania dronów do tego typu krytycznych dostaw jest to, że do działania wymagają minimalnej infrastruktury. Nasze autonomiczne drony dostarczają również delikatny ładunek z „miękkim lądowaniem”, automatycznie zwalniając go po przyziemieniu w miejscu dostawy. Ponadto mogą usprawnić takie zadania logistyczne jak potwierdzenie zamówienia, dostarczając czujniki temperatury i potwierdzenia wysyłki podczas lotu powrotnego – tłumaczy dyrektor generalny Volansi.