Sondaż, którym chwalą się miejscy urzędnicy jest słodki. Bo przecież widzimy, że mieszkańcy są zachwyceni. Nie chcą zamienić miasta na inne. Że w zasadzie wszystko im się podoba, z wyjątkiem tłoku w autobusie. W tej beczce miodu znajdzie się jednak niejedna łyżeczka dziegciu. Otóż po pierwsze – ja również na większość pytań odpowiedziałbym podobnie. Czy podoba mi się życie w mieście? Jasne, że tak! Czy chciałbym zamienić Warszawę na inne miasto? No oczywiście, że nie! Czy oceniam pozytywnie komunikację miejską? No generalnie tak. Ale… no właśnie.
Pytania są dość ogólnikowe. Bo jeżeli mamy patrzeć na komunikację miejską, to poza tłokiem, który i w tak pozytywnym sondażu wskazali mieszkańcy, są też inne problemy. Np. o ile ogólnie dojazd w różne miejsca jest dobry, tak czasem szwankuje dojazd w ramach jednej dzielnicy. Przykładem jest przejazd z niektórych rejonów Grochowa na Gocław, który w dni powszednie jest całkiem przyzwoity, ale w niedzielę jest z tym gorzej. Bo nie jeździ autobus 311. Tak, tak. Znam argument, że wystarczy dojść kilkaset metrów i jest 135, albo można pojechać 148 do Wiatracznej i się przesiąść. I to argument dobry dla ludzi młodych, w sile wieku, czy zdrowych. Ale nie dla osób z niepełnosprawnościami, starszych, czy chwilowo kontuzjowanych. A takie osoby też korzystają z komunikacji. Innym problemem są windy. Na przykład na moście Poniatowskiego. Wind tych po prostu nie ma i mieszkańcy Powiśla (swoją drogą gorzej skomunikowanej części Śródmieścia) od wielu lat muszą wspinać się po schodach na most, by skorzystać z tramwaju, albo po schodach tych schodzić. I była nadzieja, że windy powstaną. I faktycznie będą montowane. Ale dwie, a nie osiem, jak było planowane. Więc potrzeby mieszkańców będą zrealizowane raptem w jednej czwartej. A skoro o potrzebach – z przyczyn budżetowych została przełożona w czasie jedna z najbardziej wyczekiwanych inwestycji po prawej stronie Wisły – budowa tramwaju na Gocław. W sondażu mieszkańcy pochwalili też infrastrukturę sportową. Super, a ja przypominam, że obiekt Skry nie powstał, a tor kolarski Orzeł niszczeje. I właśnie tego typu rzeczy stanowią rysy na pięknym obrazie naszego miasta. Sprawy inne, takie jak wątpliwe inwestycje (choćby zabudowa Kamionkowskich Błoń Elekcyjnych), reprywatyzacja, fatalne traktowanie drobnego handlu, zarządzanie służbą zdrowia, brak polityki przestrzennej, czy nadciągająca drożyzna, celowo pomijam.