Niestety to, co dzieje się wokół pandemii koronawirusa przypomina trochę bijatykę dwóch kretynów. Kłócących się o to, który jest głupszy. Coraz ostrzejsze słowa, argumenty z czapy, chamskie oskarżenia. Jedni uważają, że należy znów przywrócić najcięższe obostrzenia, a z narodem walczyć za pomocą pałki. Drudzy, że epidemii nie ma w ogóle i nie trzeba nawet podejmować środków ostrożności. Jedni chrzanią coś, że ludzie obawiający się lockdownu i konsekwencji gospodarczych kryzysu zamknięciem gospodarki wywołanego są ruskimi trollami i agentami Putina. Druga strona nie zostaje dłużna i mówi, że wszyscy ci, którzy mówią o koronawirusie są związani z Sorosem i światową finansjerą, chcą narzucić Europie nowy totalitaryzm. A tymczasem fakty są takie, że koronawirus istnieje. Zabija rzadko (ale jednak), za to zostawia wiele ciężkich powikłań. To fakty. Jednocześnie zamknięcie gospodarki to droga donikąd, bo prowadzi do niemal głodowej śmierci wielu ludzi. Co więcej, skupianie uwagi tylko na COVIDZIE sprawia, że nie są leczone i diagnozowane inne choroby. Zamiast kolejnych lockdownów może po prostu zadbać o higienę, maski, dystans. I o to, by życie odbywało się normalnie, ale bezpiecznie. Niestety, dla hunwejbinów obu stron sporu to chyba za trudne. Lepiej się napieprzać.
Przemysław Harczuk