Nowy Telegraf Warszawski

sobota, 7 grudnia, 2024

,,Trzaskowski kryzysem zarządza jak może, płaci za politykę Gronkiewicz-Waltz”

Po tegorocznej awarii Czajki Trzaskowski zrobił wszystko, co mógł zrobić. Nie pojechał do Gdańska na obchody 40 rocznicy Sierpnia 1980 roku. Jasno komunikuje się z ludźmi. Na tyle, na ile mógł, dobrze zarządzał tym kryzysem. Ale też nie jest to dla niego sytuacja komfortowa. Dopadła go prezydentura Hanny Gronkiewicz-Waltz – z Andrzejem Stankiewiczem, wicenaczelnym portalu Onet.pl rozmawia Przemysław Harczuk.

fot. By European People’s Party – IMG_7404, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61922633

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski ma problem po awarii Czajki. Opóźniony został nawet start jego ruchu politycznego. Z tym, że obrońcy prezydenta nie bez racji przypominają, że pęknięcie rury to nie jego wina?

To prawda, że sama awaria to nie jego wina. Jednak teraz wszyscy, również sam prezydent, jesteśmy mądrzejsi. Po poprzedniej awarii Trzaskowski powinien rozpocząć działania w sprawie budowy nowego odprowadzania ścieków do Wisły. Ale to trochę przypomina sprawę z aferą reprywatyzacyjną.

W jakim sensie?

Chodzi o stosunek Trzaskowskiego do tej sprawy. Tam też się mówiło, że już za Lecha Kaczyńskiego coś się działo, za Gronkiewicz-Waltz to już pełna patologia, więc Trzaskowski jest teraz w trudnej bardzo sytuacji. Ale właśnie jego problem polega na tym, że nie potrafił się od rządów Gronkiewicz-Waltz odciąć. Ze sprawą Czajki jest podobnie. Tu był projekt za Lecha Kaczyńskiego, ale sama realizacja inwestycji miała miejsce za Hanny Gronkiewicz-Waltz. Po raz kolejny widać, że od jej rządów bardzo trudno mu uciec.

Można mówić też o syndromie pecha Rafała Trzaskowskiego?
Widać, że pewne problemy z czasów Gronkiewicz-Waltz dopadły w tej kadencji Rafała Trzaskowskiego. W polityce trzeba mieć jednak trochę szczęścia, a Rafałowi Trzaskowskiemu szczęścia tego wyraźnie brakuje. Trzeba sobie zdawać sprawę, że każdy problem w mieście, jak pijany kierowca – przecież prezydent nie wsadza pijanych za kierownice – obróci się przeciwko niemu, zostanie przez przeciwników wykorzystany w kampanii.

A jak ocenia Pan działania samego prezydenta już po awarii oczyszczalni?

Wydaje się, że wyciągnął wnioski. Zrobił wszystko, co mógł zrobić. Nie pojechał do Gdańska na obchody 40 rocznicy Sierpnia 1980 roku. Jasno komunikuje się z ludźmi. Na tyle, na ile mógł, dobrze zarządzał tym kryzysem. Ale też nie jest to dla niego sytuacja komfortowa, skoro musiał z jej powodu przełożyć powstanie własnego ruchu politycznego.

Są też opinie, że podobna awaria może mieć miejsce w przypadku stołecznego metra. To już byłby dla władz stolicy prawdziwy dramat?

Oczywiście, że tak. Ale przypomnę, jakie były problemy z przewiertem metra na Pragę, czy z zalaniem tunelu wzdłuż Wisły. Ja jestem dość konsekwentny w krytyce rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Osobiście uważam, że Platforma nie robiła zbyt dużo by pilnować tego, co robiła prezydent w stolicy. Ona wychodziła z założenia, że partii wara od jej rządów, interesowania się tym, jak realizowane są tu inwestycje, jak wygląda zarządzanie miastem. W efekcie mamy Czajkę, aferę reprywatyzacyjną i kilka innych rzeczy, które dziś polityków Platformy dopadają. No i widać wyraźnie, że to nie była dobra prezydentura. Zasadnicze problemy Trzaskowskiego wynikają właśnie z jej błędów. Gronkiewicz-Waltz rządziła trzy kadencje. 12 lat. To szmat czasu. Teraz te problemy wychodzą.