Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 9 grudnia, 2024

Negacjoniści vs histerycy. Kłamstwa, błędy, niedomówienia o wirusie

Spiskowe teorie, choć idiotyczne, padają na podatny grunt z prostej przyczyny. Jest nią niekonsekwencja i błędna polityka rządzących. Rząd najpierw zamknął ludzi w domach. Nie pozwolono nawet chodzić na Msze Święte. Zakazał wstępu do lasu. Kazano nosić maseczki wszędzie. A następnie okazało się, że wszystko wolno. A premier oznajmił, że koronawirusa już nie ma. Teraz to się mści. Z drugiej strony – choć nie wolno dopuścić do nowych lockdownów, bo byłyby zabójcze, trzymanie się podstawowych standardów jest koniecznością. A teorie negacjonistów są szkodliwe. Po kolei. 

fot. freeimages.com

Mity negacjonistów

  „Koronawirus nie istnieje”, lub, w łagodniejszej wersji „koronawirus istnieje od lat 60-ych, a teraz robi się szaleństwo”. Fałsz. Koronawirusy jako takie były łagodne i istnieją od dawna, ale SARS CO-V2 istnieje i jest zupełnie nowy

Mit drugi, rozpropagowany przez rzekomego ratownika medycznego na Facebooku:  „dotąd nie było czegoś takiego jak  bezobjawowe zakażenia, a teraz nagle się o tym mówi”. FAŁSZ! Objawów przez długi czas nie daje chociażby wirus HIV, wirusowe  zapalenie wątroby tupu C. Najbardziej śmiertelne nowotwory – trzustki, czy nerek, są tak groźne właśnie dlatego, że na pierwszym etapie są nie do wykrycia. A więc są BEZOBJAWOWE.

Mit trzeci – należy zrobić sekcje zwłok wszystkich osób zmarłych. Bo umarli zapewne na choroby współistniejące, nie na COVID-19. FAŁSZ! Z perspektywy osoby chorej na serce, która umrze po zakażeniu COVID-19 nie ma znaczenia, czy bezpośrednią przyczyną śmierci był sam COVID, czy może choroba współistniejąca NASILONA przez działanie wirusa.

Mit czwarty. „Pokażcie mi kogoś, kto zachorował”. W domyśle – nikt nie choruje. Gdy już pokażemy, czy okaże się, że sami byliśmy chorzy, zazwyczaj rozmówcy zaprzestają dyskusji. Z nami. Bo dalej w sieci rozsiewają teorie, „że przecież na COVID nikt nie chorował”.

Błędy rządzących, zamknęli nas w klatkach

Po pierwsze – zamknięcie kraju. Zakaz wstępu do lasu. Nakaz noszenia maseczek wszędzie nawet na pustkowiu. Limit wiernych w kościołach niezależnie od ich wielkości.

Po drugie – zbyt długo trwający lockdown.

Po trzecie – ogłoszenie przez premiera, że koronawirus został już pokonany. Wskaźniki zachorowań pokazują co innego.

Po czwarte – skomplikowanie procedur medycznych, przez co osoby chore na inne choroby mają utrudniony dostęp do usług.

Andrzej Zarębski