Trasa S8 ma zmienić nazwę na Bohaterów Bitwy Warszawskiej. Jak zawsze w takich sytuacjach jednym pomysł się podoba, inni marudzą. Tymczasem w rzeczywistości warto się pochylić nad tą sprawą i zastanowić jak w ogóle wygląda upamiętnienie naszego największego zwycięstwa w ostatnich stuleciach. A wygląda ono cokolwiek mizernie. Pomnika Bitwy Warszawskiej wciąż nie ma. Choć o tym, że będzie stulecie tej wiktorii wiadomo nie od dziś. Nie ma większego mauzoleum, muzeum, choćby takiego, jak Powstania Warszawskiego. A chodzi o bitwę, która uratowała nie tylko Polskę, ale i Europę przed bolszewizmem. Jak widać dla polskich polityków albo patriotyzm i pamięć są w ogóle czymś, czym nie warto się zajmować (strona lewicowa i liberalna), albo czcić należy tylko groby i klęski (strona tzw. niepodległościowa). Uczczenie zwycięstwa w narrację żadnej ze stron się nie wpisuje.
Jeśli mielibyśmy wymienić największe zwycięstwa polskiego oręża, bitwy o największym znaczeniu, to są chyba cztery takie wydarzenia. Grunwald – 15 lipca 1410 roku. Bitwa, która złamała potęgę Zakonu Krzyżackiego, uratowała Polskę i Litwę, zdeterminowała los obu (a potem jednego wspólnego) państw na trzysta lat. Kłuszyn – 4 lipca 1610 roku – bitwa, która otworzyła Rzeczpospolitej drogę na Kreml. Zajęliśmy Moskwę. Wiedeń – 12 września 1683 roku – bitwa, która dzięki interwencji Jana III Sobieskiego powstrzymała inwazję Turków na Europę. I właśnie Bitwa Warszawska z sierpnia 1920 roku. No, można by jeszcze dodać Beresteczko (28 czerwca – 10 lipca 1651 roku), największa bitwa tamtych czasów, czy Kircholm, gdzie garstka husarii starła w proch przeważające elitarne siły szwedzkie. Ale tas ostatnia bitwa miała jednak charakter bardziej lokalny. Zaś Beresteczko było zwycięstwem całkowicie zmarnowanym. A więc triumf nad bolszewikami należy do tych największych, najwspanialszych i najbardziej znaczących. W dodatku był sukcesem nie tylko militarnym. Pokazał zgodę Polaków ponad podziałami politycznymi. Umiejętność zbudowania państwa po 123 latach niewoli, sklejonego z trzech części istniejących wcześniej w różnych systemach politycznych i prawnych. Fakt, że jedna z dróg ekspresowych będzie nosić imię Bohaterów Bitwy Warszawskiej jest jak najbardziej naturalny. Szkoda, że nie ma ani muzeum, ani pomnika z prawdziwego zdarzenia. A setna rocznica już za trzy tygodnie…
Antoni Zankowicz