Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie będzie zasiadał w komisji ds. walki z pedofilią. Zdecydował o tym Sejm, głosami Lewicy, Koalicji Obywatelskiej i większości Prawa i Sprawiedliwości. Posłowie odrzucili kandydaturę kapłana, który od lat odważnie walczył z nadużyciami w Kościele – najpierw ujawnił sprawy lustracyjne, potem sprawy obyczajowe. Motywacje odrzucenia kandydatury są różne. Lewica zrobiła to z niechęci do Kościoła jako takiego. Platforma z kalkulacji, na zasadzie Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Głosowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości to klasyczny przykład sojuszu tronu z ołtarzem – politycy PiS wolą nie zadzierać z hierarchią, więc kapłan broniący prawdy jest dla nich nie na rękę. Nie miejmy złudzeń – skoro politycy przestraszyli się księdza Isakowicza-Zaleskiego, to komisja nie będzie skuteczna. Nie wyjaśni NIC.
Warto wskazać na pewne pozytywy. Za nominacją Księdza (a głosowanie za nominacją było opowiedzeniem się za walką z procederem pedofilii) była trójka posłów PO – Joanna Fabisiak, Cezary Grabarczyk, Ireneusz Raś. Aż 63 posłów PiS, w tym koalicjanci partii rządzącej, Porozumienie Jarosława Gowina, Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, ale także posłowie samego PiS. W tym politycy z Mazowsza i Warszawy: Dominika Chorosińska, Piotr Uściński, Paweł Lisiecki. Za głosowała cała Konfederacja i cały klub PSL – Koalicja Polska, czyli ludowcy poszerzeni o Kukiz’15. Kto był przeciw? Cała lewica. Prawie cała (wyłączając wymienioną wcześniej trójkę) Koalicja Obywatelska. Większość Prawa i Sprawiedliwości, w tym liderzy – prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. Warto pamiętać, kto jak zachował się w tej sprawie.