Nie ma lepszych zapasów dla tabloidów od polityki. Przecież to tabloid wyciągnął i pokazał choćby wizytę Kaczyńskiego na cmentarzu. Polityka jest ciekawsza od zapasów z niedźwiedziami, ale infotanment, czyli połączenie informacji z rozrywką wymaga przecież przekazania historii 23-letniego przygłupa z zoo – ze Sławomirem Jastrzębowskim, ekspertem ds. wizerunku, szefem agencji R4S, w latach 2007 – 2018 redaktorem naczelnym „Super Expressu” rozmawia Przemysław Harczuk.
Co start Rafała Trzaskowskiego na prezydenta RP oznacza dla Warszawy?
Sławomir Jastrzębowski: Dla Warszawy? Nic specjalnego. Wygrana Trzaskowskiego oznaczałaby kilkumiesięczne rządy komisarza z PiS, ale w powtórnych wyborach PiS w Warszawie nie wygra. Ta partia postawiła na elektoraty spoza dużych miast, zaniedbując mieszczuchów, bo trochę taki miała pomysł na siebie, pomysł antyestablishmentowy. A okropne elity przeważnie siedzą w dużych miastach. PiS powinien zmieniać narracje, ale tego nie robi.
Mówi się na mieście, że jak Trzaskowski wygra, to na prezydenta Warszawy wystartuje Małgorzata Kidawa-Błońska. Ma szanse na wygraną w stolicy?
Nie bardzo. Ludzie gdzieś jej nawet współczują, ale pokazała brak kompetencji. Wystawianie jej byłoby ryzykowne.
Miesiąc temu wydawało się, że Andrzej Duda ma reelekcję w kieszeni. Czy nadal tak jest, czy jednak wynik może nas zaskoczyć?
Niczego nie ma w kieszeni. Druga tura wydaje się być pewna i dziś bardziej interesujące jest to, kto oprócz Andrzeja Dudy w niej będzie. Czy Trzaskowski, czy Kosiniak-Kamysz. Hołownia będzie raczej tracić na rzecz Trzaskowskiego, a Biedroń ma na sztandarach hasła, które znajdują się też na banerach prezydenta Warszawy, więc zostanie połknięty. Druga tura to będzie już wyłącznie starcie zwolenników i przeciwników PiS-u. Sprawa jest otwarta.
I na koniec coś „luźniejszego” – mówi się, że Polska po pandemii ma zmierzać w stronę Rosji. I faktycznie, dawniej informacje o tym, że gdzieś chłop pogryzł psa, albo wrzucił do przerębla panterę śnieżną, były w tabloidach, ale w dziale Świat, w korespondencjach z Rosji. Teraz głośno jest o mieszkańcu Warszawy, który chciał utopić niedźwiedzicę w ZOO. Czy tego typu informacje zdominują w najbliższej przyszłości bliskie pańskiemu sercu tabloidy?
Nie ma lepszych zapasów dla tabloidów od polityki. Przecież to tabloid wyciągnął i pokazał choćby wizytę Kaczyńskiego na cmentarzu. Polityka jest ciekawsza od zapasów z niedźwiedziami, ale infotanment, czyli połączenie informacji z rozrywką wymaga przecież przekazania historii 23-letniego przygłupa z zoo.