Tragedia pandemii to nie tylko śmiertelne wypadki wśród zmarłych na ciężką chorobę, nie tylko kalectwo ludzi nią dotkniętych. To także – co oczywiste – dramat przedsiębiorców, zwalnianych z pracy pracowników, całych branż. Z każdym dniem, gdy epidemia będzie coraz bardziej wygasać, ta druga twarz dramatu ujawniać się będzie coraz bardziej.
Z jednej strony ma miejsce (zbyt wolne chyba) odmrażania gospodarki. Z drugiej – słyszymy o rekordowej liczbie upadłości. Upadłości firm, jak i konsumenckiej. Szczególnie ważne jest, aby wspierać dziś rodzime sklepy, rodzime zakłady usługowe, fryzjerskie (gdy już będą otwarte), rzemieślnicze. By od czasu do czasu skoczyć do restauracji. Nie dla szpanu i łyknięcia kilku głębszych. Ale po to, by pijąc alkohol i jedząc w danym lokalu dać polskim przedsiębiorcom zarobić a pracownikom dać szansę na utrzymanie. Podobnie rzecz się ma z zakupami w naszych sklepach, na bazarkach. Z odwiedzinami w lokalach fryzjerskich. Dziś to już nie przyjemność – to wręcz patriotyczny obowiązek.
Łucja Czechowska