Nowy Telegraf Warszawski

środa, 12 lutego, 2025

Trzaskowski za Kidawę? Dla PO to może być jedyny ratunek

Rafała Trzaskowskiego nie oceniamy pozytywnie (delikatnie mówiąc) jako prezydenta stolicy. Miał wnieść nową jakość, a tymczasem w wielu sprawach kontynuuje złą politykę Hanny Gronkiewicz-Waltz, a w kwestiach światopoglądowych dodał jeszcze mocny skręt w lewo. W tym kontekście pytanie o ewentualny start Trzaskowskiego na prezydenta RP  z ramienia PO wydaje się pozbawione sensu. Jest też jednak inna strona medalu – interes środowiska politycznego, które obecny prezydent Warszawy reprezentuje. I tu start w wyborach może mieć uzasadnienie.

fot. By European People’s Party – IMG_7404, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61922633

Po pierwsze – prezydent stolicy cieszy się ogromnym poparciem w mieście. Nie dlatego, że jest super prezydentem, ale dlatego, że stanowi ważny punkt odniesienia dla wielkomiejskiego i bardzo mocno antypisowskiego elektoratu. I właśnie wyborcy z dużych miast mogą na niego głosować.

Po drugie – to, co źle oceniamy z punktu widzenia zarządzania miastem, nie będzie mieć większego znaczenia w debacie ogólnopolskiej. Zaś to, co robi Trzaskowski werbalnie, jest ewidentnie kampanią wyborczą na skalę ogólnopolską.

Po trzecie (chyba z punktu widzenia opozycji najważniejsze) – Platforma Obywatelska (i szerzej Koalicja Obywatelska, czyli PO z Nowoczesną i mniejszymi ugrupowaniami) w sondażach jest wciąż drugą siłą w Polsce. Jest też największą formacją opozycyjną w Sejmie, ma najsilniejsze struktury, największe spośród partii opozycyjnych finansowanie. Ale też kampania kandydatki PO jest tragiczna. Małgorzacie Kidawie-Błońskiej wystawiając ją jako kandydata zrobiono w gruncie rzeczy krzywdę. Wicemarszałek Sejmu ewidentnie sobie nie radzi. A o głosy walczą (skutecznie) Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz i (w mniejszym stopniu) Robert Biedroń. Klęska Kidawy-Błońskiej – a będzie nią miejsce poza podium – byłaby katastrofą dla PO. Z jednej strony Kosiniak-Kamysz i PSL-Koalicja Polska budują formację chadecką, z drugiej strony – na bazie komitetów Szymona Hołowni zapewne powstanie jakieś ugrupowanie wielkomiejskie (słowo liberalne nie jest tu użyte celowo), z trzeciej strony lewica – choć postawienie na Roberta Biedronia było sporym błędem – będzie docelowo zyskiwać poparcie. Kosztem PO. W związku z tym wymiana kandydata wydaje się koniecznością. A Rafał Trzaskowski wydaje się tu być naturalnym wyborem.

Z punktu widzenia Trzaskowskiego też więcej jest plusów takiego kandydowania. Prezydent stolicy wyraźnie męczy się w samorządzie, doskonale czuje się w polityce europejskiej i krajowej. Za to minus – z punktu widzenia Trzaskowskiego – jest jeden. Mówił o tym w wywiadzie dla naszej gazety Andrzej Stankiewicz z Onet.pl – prezydent Warszawy ma bez wątpienia ambicje prezydenckie. Za pięć lat będzie faworytem, dziś wygrać będzie mu trudniej.

Z punktu widzenia PO minus takiego rozwiązania jest jeden – wycofanie kandydatki będzie wyglądać fatalnie i wobec elektoratu, i wobec niej samej. Ale gdy w grę wchodzi ratowanie całej formacji, takie argumenty schodzą na dalszy plan.

Przemysław Harczuk

NA TEN TEMAT: 

 

ANDRZEJ STANKIEWICZ (ONET.pl): Trzaskowski za Kidawę? Zbyt wielkie ryzyko (NASZ WYWIAD)