PiS postawił wszystko na jedną kartę. Tą kartą był minister zdrowia, Łukasz Szumowski. Jedynym alternatywnym ośrodkiem było otoczenie Jarosława Gowina, z prof. Wojciechem Maksymowiczem, byłym ministrem zdrowia w rządzie Jerzego Buzka oraz Andrzejem Sośnierzem, posłem Porozumienia, byłym szefem Narodowego Funduszu Zdrowia. Oni mieli pomysł odmiennego podejścia do pandemii. Co do zasady polegał on na w miarę szybkim zakończeniu ogólnonarodowej kwarantanny i izolowaniu wyłącznie ludzi starszych, bądź przewlekle chorych, czyli z grup ryzyka. Reszta obywateli stosunkowo szybko wróciłaby do pracy z zachowaniem oczywiście rygorów sanitarnych. Jednak ostatecznie zwyciężył Szumowski ze swoimi pomysłami. I muszę się zgodzić, że w tych pomysłach jest szereg niekonsekwencji. Przykładem jest choćby kwestia masek, gdzie najpierw mówiono, że nic nie dają, a potem wprowadzono powszechny nakaz ich noszenia. Tu jednak niestety weszła dość mocno bieżąca polityka.
Andrzej Stankiewicz, publicysta Onet.pl
(notował: Maks)