Franz Kafka swoją ponurą, ale i genialną w przekazie, powieść „Proces” zaczyna od zdania: Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K…, bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka aresztowany. Józef K. zmaga się w powieści Kafki z machiną niesprawiedliwości, która niechybnie prowadzi go do egzekucji. Na nic mają się odwołania do zasad logiki i instytucji, które zasady logiki powinny stosować. Kafka smutny los Józefa K. wieńczy zdaniem Logika wprawdzie jest niewzruszona, ale człowiekowi który chce żyć, nie może się ona oprzeć. Gdzie był sędzia, którego nigdy nie widział? Gdzie był wysoki sąd, do którego nigdy nie doszedł? Podniósł ręce i rozwarł wszystkie palce. Ale na gardle jego spoczęły ręce jednego z panów, gdy drugi tymczasem wepchnął mu nóż w serce i dwa razy w nim obrócił.
Co łączy sprawę Mirosława Ciełuszeckiego ze sprawą Józefa K.? Niemalże wszystko, poza tym, że Józef K. to postać literacka, a Mirosław Ciełuszecki to postać realna.
Mirosław Ciełuszecki został oskarżony w 2002 r. o działalność na szkodę spółki, w której miał 98% udziałów. Żaden z mniejszościowych udziałowców nie złożył pozwu przeciwko Mirosławowi Ciełuszeckiemu, a zatem prokurator, z pogwałceniem podstawowej reguły logiki qui bono, oskarżył go o to, że działał de facto na własną szkodę. Ten zarzut zaakceptował sąd. Konkretnie chodziło o to, że Mirosław Ciełuszecki jako osoba fizyczna sprzedał swoje spółce nieruchomości, do czego miał prawo. Prokuratura i sąd uznał, że sprzedaż odbyła się po zawyżonej cenie na niekorzyść spółki, choć Ciełuszecki dysponował wyceną rzeczoznawcy. Ale to nie wszystko, Ciełuszecki uzyskane z transakcji pieniądze przekazał swojej spółce podwyższając kapitał oraz spłacając część jej zobowiązań. Czy można zatem w Polsce, podobno niepodległej i suwerennej, postawić zarzut działania na własną szkodę i trafić do więzienia? Można, Mirosław Ciełuszecki trafił na 6 miesięcy do aresztu w 2002 r. w okresie rządów SLD i Leszka Milera, kiedy do aresztu trafiło wielu przedsiębiorców. Wielu z nich po latach uzyskało odszkodowania za niesłuszne aresztowanie i straty, jakie ponieśli. Mirek nie dostał odszkodowania, choć zrujnowano jego firmę i zdrowie, gdyż jest winny działania na własną szkodę. Jego proces trwa 18 lat, a w dn. 22 października 2019 r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku wydał wyrok trzech lat bezwzględnego więzienia. Proces jednakże nie zakończył się, bowiem sędziowie apelacyjni w swojej mądrości postanowili uchylić wyrok sądu niższej instancji uniewinniający oskarżonego od części zarzutów.
Podstawowym terminem opisującym sytuację Mirosława Ciełuszeckiego jest „absurd”. Absurd jest zaprzeczeniem logiki, która wyznacza ścieżki komunikowania się i postępowania oraz kryteria ich oceny. Każdy prokurator/sędzia musi zdać egzamin z logiki, aby pojąć podstawowe zasady, wedle których będzie oskarżał/orzekał. Akt oskarżenia i orzeczenie wyroku wbrew zasadom logiki powinno skutkować jego uchyleniem a autorom przynieść niesławę. Ale jeśli systemem rządzi absurd, każdy werdykt nie tylko jest możliwy, ale też system pozbawia się możliwości oceny samego siebie. Teoria systemów uczy, że systemy mają zdolność do reprodukcji samych siebie, a to oznacza, że zarówno systemy działające wedle zasad logiki, jak i absurdu reprodukują się. Co więcej, socjologowie zajmujący się systemami biurokratycznymi (system wymiaru sprawiedliwości z definicji do takich należy) dowiedli, że mają one tendencję do petryfikacji swoich zachowań co prowadzi do zgoła oczywistej konkluzji, że wzmocnieniu ulegają zasady, wedle których system funkcjonuje. To bardzo niebezpieczna sytuacja w przypadku systemów działających wedle zasad absurdu, gdyż reprodukują one swoją patologiczną funkcjonalność. Franz Kafka opisał na przykładzie Józefa K. patologiczną funkcjonalność wymiaru sprawiedliwości, prokuratorzy i sędziowie z Białegostoku dowiedli, że literacka fikcja stała się rzeczywistością.
W sprawie Mirosława Ciełuszeckiego jest wszystko, czego w procesie prowadzonym w zgodzie z zasadami logiki być nie powinno. Mamy zagubione dowody rzeczowe (komputer zawierający specjalistyczne oprogramowanie do operacji finansowo-księgowych wraz z serwerem), fałszywych i niekompetentnych biegłych, na podstawie których opinii oskarżonego skazano, wreszcie żądanie sądu, aby skazany zapłacił kilkadziesiąt tysięcy zł. m.in. za owych biegłych oraz „zabezpieczenie danych komputerowych”, które zwyczajnie zniknęły po zarekwirowaniu przez prokuraturę komputera na poczet prowadzonego śledztwa. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zagubionego komputera z serwerem twierdząc, że sprawa przedawniła się. Zachowanie prokuratury przypomina stare porzekadło o szatniarzu z PRL, który mówi klientowi „nie mam Pańskiego płaszcza i co mi Pan zrobisz?”. Sąd okręgowy w Białymstoku poszedł znacznie dalej, gdyż nakazał klientowi za zagubiony płaszcz zapłacić.
Proces Mirosława Ciełuszeckiego pokazuje wszelkie patologie wymiaru sprawiedliwości, który stracił zdolność do wewnątrzsystemowej korekty ludzkich błędów. Prokuratorzy i sędziowie są tylko ludźmi popełniającymi błędy, ale po to mamy procedury, dwuinstancyjność orzekania oraz hierarchiczną strukturę systemu, aby minimalizować ryzyko ich występowania. Ten proces jest obrazą dla wymiaru sprawiedliwości i narusza powagę majestatu Rzeczypospolitej, gdyż prokuratorzy i sędziowie występują przecież w jej imieniu. Mam nadzieję, że wywołuje także zażenowanie znacznej części środowiska prawniczego, gdyż nie mam wątpliwości, że wielu prokuratorów i sędziów uczciwie i zgodnie z zasadami logiki wykonuje swój zawód. To od nich w dużej mierze zależy czy wymiarowi sprawiedliwości przywrócona zostanie należna powaga i prestiż, a do sądów obywatele będą zgłaszać się nie po wyrok, a sprawiedliwość. Pierwszy krok w tym kierunku został uczyniony przez Kancelarię Prezydenta RP, która wszczęła procedurę ułaskawienia wobec Mirosława Ciełuszeckiego. Drugi krok należy do Rzeczników Dyscyplinarnych, którzy powinni wszcząć procedurę wyjaśniającą wobec wszystkich prokuratorów i sędziów zaangażowanych w proces Mirka.
Proces Józefa K. opisany przez Franza Kafkę zakończył się tragicznie. Proces Mirosława Ciełuszeckiego wciąż trwa i może zakończyć się zwycięstwem logiki nad absurdem, praworządności nad bezprawiem, zwykłej przyzwoitości nad draństwem. Aby tak się stało należy obywatelskiego zaangażowania i głośnego sprzeciwu wobec krzyczącej niesprawiedliwości jaka spotkała przedsiębiorcę z Podlasia. Casus Mirosława Ciełuszeckiego powinien posłużyć jako ważny argument na rzecz konieczności reformy wymiaru sprawiedliwości, a jego proces być przedmiotem zajęć dla studentów prawa. Jeśli z tej lekcji nie wyciągniemy żadnej nauki, przegramy wszyscy wraz z Mirkiem.
Dariusz Zalewski, źródło TUTAJ