To już prawdziwy horror! Jaką bestią trzeba być, by robić coś takiego? Najpierw potwornie okaleczona – poparzona kotka. Nie przeżyła. Teraz trafiła inna kotka, z potwornymi ranami na brzuchu. Kto zadaje bezsensowny ból żywym i czującym stworzeniom?!
O horrorze na Bemowie media pisały na początku lutego. Kotka Nela płonęła żywcem! Zwierzątko ledwo dotarło do miejsca, gdzie dokarmiane są koty. Tam udzielono kotce pomocy. Wtedy otwarte było pytanie, czy doszło do bestialskiego podpalenia, czy może nieszczęśliwego wypadku… Kotka Nela niestety nie przeżyła. „Nela, spalona koteczka, odeszła. Pozwoliliśmy jej dzisiaj spokojnie odejść, nie było dla niej ratunku….pękły nam znowu serca na kawałki Po dzisiejszej konsultacji specjalisty chirurga było pewne, że nie uratujemy drugiej łapki. Martwica w obu przednich łapkach wymagałaby natychmiastowej amputacji obu łapek. Kot nie dałby rady funkcjonować, nie wspominając o bólu łączącym się z operacją oraz leczeniem głębokiej rany na klatce – czytamy w oświadczeniu fundacji. Teraz w siedzibie fundacji pojawił się kolejny zmaltretowany kot z Bemowa. Także kotka, z wydartą do skóry sierścią. Szerokim regularnym pasem bez sierści. „Przypadek? W tak, krótkim odstępie czasu i w tym samym miejscu kolejna kotka z obrażeniami, których nie umiemy wyjaśnić. Wiemy, że te obrażenia pojawiły się nagle a kot zniknął na jeden dzień. Lekarze po raz pierwszy widzą taki przypadek – czytamy na facebookowym profilu fundacji. Przypomnijmy, że złe traktowanie kotów już raz na mieszkańcach Bemowa się zemściło. Zamykanie piwnicznych okien i utrudnianie życia kotom wolnożyjącym zaowocowało plagą szczurów w dzielnicy. (az).