Nowy Telegraf Warszawski

sobota, 7 grudnia, 2024

Trzaskowski wpisuje się w złą tradycję Gronkiewicz-Waltz

Trzaskowski kontynuuje tradycję  prezydenta partyjnego który miastem zajmuje się w umiarkowanym stopniu, za to dużo bardziej zajmuje się polityką partyjną. Ale korzysta z tego, że w Warszawie każdy kto będzie przeciwko PiS-owi ma gwarantowane zwycięstwo. Tylko, że ten mechanizm nie prowadzi do niczego dobrego jeśli chodzi o politykę miejską – mówi prof. Antoni Dudek, politolog i historyk UKSW.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział, że owszem powstanie w Warszawie pomnik Lecha Kaczyńskiego, ale po wyborach, bo teraz byłoby to polityczne. Wywołało to głosy oburzenia także poza Warszawą. Czy nie jest  tak, że prezydent Trzaskowski w swoim mieście cieszy się popularnością, ale poza stolicą własnej formacji szkodzi?

Prof. Antoni Dudek: Generalnie Platforma jest partią wielkich miast i to jest też problem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Będzie ona musiała w kampanii wyjechać poza te dziesięć największych miast i wtedy przyjęcie z jakim się tam spotka może być fatalne dla jej wizerunku i rozsypie jej kampanię. Z Rafałem Trzaskowskim jest podobnie. On tak naprawdę wygrał antypisowski plebiscyt  w pierwszej turze i była to wygrana antypisu a nie jego osobiście.  W ogóle Rafał Trzaskowski wpisuje się niestety w tradycję zapoczątkowaną przez Hannę Gronkiewicz-Waltz.

Czyli?

Czyli prezydenta partyjnego który miastem zajmuje się w umiarkowanym stopniu, za to dużo bardziej zajmuje się polityką partyjną. Ale korzysta z tego, że w Warszawie każdy kto będzie przeciwko PiS-owi ma gwarantowane zwycięstwo. Tego doświadczył Trzaskowski i ma szanse by przedłużyć mandat za cztery lata. Że skoro będzie przeciwko PiS-owi to warszawiacy go poprą. Tylko, że ten mechanizm nie prowadzi do niczego dobrego jeśli chodzi o politykę miejską.

Jeśli chodzi o Lecha Kaczyńskiego, to nie brak głosów, że to PiS wcześniej na siłę chciał uhonorowania prezydenta, robił to w brzydki sposób, więc teraz po prostu PO się odgrywa?

Pomnik Lecha Kaczyńskiego i ofiar katastrofy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego razi wielu przeciwników PiS. Ale ja przypomnę, że gdyby nie bezsensowny upór poprzedniczki Trzaskowskiego, byłej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, to można było postawić w dobrym miejscu pomnik ofiar katastrofy. I wtedy bardzo trudno byłoby przekonywać PiSowcom, że potrzeba jakiegoś drugiego pomnika, na pl. Piłsudskiego. Ale ten upór, mówienie bzdur, że pomnik światła kojarzył się z nazizmem, doprowadziły do tego, że w końcu PiS pomnik na pl. Piłsudskiego wbrew Platformie postawił. I dla ludzi poza Warszawą to zrozumiałe. Bo nie mieściło im się w głowie, że taka tragedia nie została w stolicy państwa uczczona.