Siedem lat temu w gazecie Telegraf24 zamieściliśmy materiał pt. Metro na Gocław? Pytanie: Po co?! Dziś, gdy powstaje – budzący zresztą pewne kontrowersje – tramwaj na Gocław, a jednocześnie są coraz bardziej realne plany budowy tzw. trzeciej linii metra – na Gocław właśnie – pytania o zasadność inwestycji są jeszcze bardziej aktualne niż na początku 2013 roku.

Wyjazd z odległej części Gocławia jest problematyczny, korki są na porządku dziennym. Jednak projekt budowy metra do tej części dzielnicy budzi wątpliwości z kilku powodów. Po pierwsze – metro na Gocław, w wariancie takim, jak ma być poprowadzone, nie będzie zdaniem ekspertów efektywne. Przypomnijmy, że metro ma zaczynać bieg na stacji Stadion Narodowy, kończyć na stacji Gocław. Przebieg trasy ma być następujący:
Stadion Narodowy – Dworzec Wschodni – Mińska – Wiatraczna – Osrobramska – Fieldorfa – Gocław. Wątpliwości budzi sam początek na Stadionie Narodowym – wcześniejsze plany zapowiadały start metra z Dworca Zachodniego (jeszcze wcześniej plany uwzględniały Okęcie). Tu linia byłaby krótka, do tego przesiąść się z niej można byłoby jedynie na drugą linię, podczas gdy najbardziej sensownie byłoby jednak przedłużyć linie także tak, by miała połączenie z linią M1.
Po drugie – metro ma jechać dalej na pofabryczne rejony ulicy Mińskiej, gdzie nie ma zbyt wielu zabudowań, a więc wozić będzie powietrze. Z kolei teren ronda Wiatraczna jest doskonale skomunikowany z resztą miasta – zarówno poprzez linie autobusowe, jak i tramwajowe. Pozostaje odległy Gocław – tam faktycznie jest problem komunikacyjny, jednak jego rozwiązaniem ma być tramwaj. A wtedy zasadność inwestycji staje się już bardzo wątpliwa.
Wszystko wskazuje jednak na to, że inwestycja będzie realizowana. W kampanii samorządowej przed wyborami w 2018 roku obecny prezydent stolicy, a wówczas kandydat Koalicji Obywatelskiej na Rafał Trzaskowski zapowiedział, że w przypadku wygranej, rozpocznie do końca 2023 roku budowę linii M3. Deklarację tę podtrzymał w odpowiedzi na oficjalną interpelację radnego Dariusza Lasockiego.
Antoni Zankowicz