W sprawie wytoczonej przez adwokata Jerzego Szaniawskiego Janowi Śpiewakowi znalazł się sędzia rozgrzany na tyle, że skazał Śpiewaka na 180 tysięcy zł kosztów zamieszczenia przeprosin. I to po rabacie. Za użycie słów „dzika reprywatyzacja”. Obecnie trwa sprawa apelacyjna z córką byłego ministra Ćwiąkalskiego. I nie jest to oczywiście ostatnie słowo świata prawniczego w tej sprawie.
Abstrahuję tu całkowicie od tego, czy w tej sprawie Jan Śpiewak miał rację. Nie ma to na razie znaczenia. Nawet gdyby jej nie miał, skazywanie kogokolwiek (o ile nie jest milionerem) na karę 200 tys. zł za użycie słów „dzika reprywatyzacja” jest skandalem. Działaniem wrogim wolności słowa, interesowi publicznemu i demokracji. Jest też skandalicznym przekroczeniem zasady proporcjonalności kary w stosunku do winy. Nie pierwszym i zapewne nieostatnim.
Sędziowie, jak widać, do dziś nie zrozumieli, dlaczego w wojnie z sądami nawet ci obywatele, którzy mieli gdzieś „reformy” ministra Ziobry, jeszcze bardziej w d… mieli samych sędziów i ich napuszone przemowy o praworządności. Po wyrokach na Śpiewaka mają prawo mieć to jeszcze głębiej. Co ciekawe, wyrok w założeniu miał być jeszcze bardziej skandaliczny i opresyjny. Otóż sformułowanie „dzika reprywatyzacja” zostało jako obraźliwe wycenione tak naprawdę nie na 180 tys. zł, ale na… 924 tys. zł! Niższa kwota była tylko wynikiem rabatu zaproponowanego Śpiewakowi przez sam portal.
Przez całe lata dyskusji na temat aplikacji adwokackich i sędziowskich, wielu przedstawicieli tych zawodów pouczało mnie jaką tragedią będzie otwarcie tych zawodów dla ludu. Dlaczego? Bo choć będzie to zgodne z prawem, to adwokaci i sędziowie nie będą już tak „etyczni i na poziomie” jak dotąd.
Zastanawiam się przez ile zakutych sędziowskich i adwokackich łbów przemknęła przy okazji wyroków na Śpiewaka, albo przyznawania kuratorów dla 120-latków i przejmowania kamienic nieśmiała myśl, że może jest to i zgodne z prawem, ale niekoniecznie „etyczne i na poziomie”? Czy pierwszą myślą sędziów i adwokatów, kiedy widzą w tramwaju kobietę w ciąży lub staruszków jest to, że nieustąpienie im miejsca jest „zgodne z prawem”?
Groteskowe i groźne jest w Polsce to, że najbardziej zagrażają u nas wolności słowa nie jacyś PiS-owscy siepacze z rządu, którzy mają ją podobno ograniczać, ale ci, którzy teoretycznie powinni stać na jej czele.