Po awarii Czajki i skandalu na wiślanej wyspie
Awaria oczyszczalni Czajka i ścieki płynące Wisłą. Martwe kozy na wyspie rzecznej. Wreszcie śmieci wyrzucane na obszarze chronionym Natura 2000. Wszystko to w czasie, gdy wiele mówi się o ekologii i środowisku. Władze stolicy mają wizerunkowy problem. W temacie ekologii, który miał ekipę rządzącą w stolicy uskrzydlać, a nie skrzydła jej podcinać.
We wtorek i środę 27. i 28. sierpnia doszło do awarii kolektorów ściekowych oczyszczalni Czajka w tunelu pod dnem Wisły. W efekcie nieoczyszczone ścieki z kilku lewobrzeżnych dzielnic: Bielan, Bemowa, Żoliborza, Woli, Śródmieścia, Ochoty, Włoch i części Mokotowa – zaczęły być zrzucane do Wisły. Po kilku dniach chaosu do akcji wkroczyło wojsko. Żołnierze 2 Inowrocławskiego Pułku Inżynieryjnego zbudowali most pontonowy na Wiśle, na którym uruchomiono awaryjny rurociąg. W sobotę, 14 września zrzut nieoczyszczonych ścieków został wstrzymany. Sprawa stała się jednak bardzo głośna nie tylko w Polsce. Ścieki trafiły do Morza Bałtyckiego co odnotowały zagraniczne media. Do tego radni PiS chcieli przprowadzenia kontroli w sprawie oczyszczalni. Nie zgodzili się na nią radni PO-KO z Komisji Rewizyjnej Rady Warszawy. Radni PiS protestowali, bez skutku. Nie był to koniec problemów w tematyce ekologicznej. Bo po zanieczyszczeniu rzeki okazało się, że nad Wisłą ma miejsce także dramat zwierząt. Konkretnie owiec i kóz z ekologicznego stada, którego hodowla od lat była finansowana przez miasto. Muzułmański opiekun stada kilka lat temu był pozytywnym bohaterem wiodących mediów, w których pojawiły się tytuły typu „Abdul naszym pasterzem”. Jednak po kilku latach okazało się, że coś poszło nie tak. Kozy były wypasane przez trzy lata, na wiślanej wyspie, na podstawie umowy z miastem. Afera wybuchła gdy okazało się, że część kóz ze stada zdechła. To można by jeszcze uznać za przejaw jakiejś nagłej choroby, bądź działań osób trzecich, które na złość hodowcy chciały zwierzęta otruć, jednak przeczył temu fakt, że przy okazji wyszło na jaw, że pozostałe przy życiu zwierzęta są wygłodzone. Martwe kozy zakopywano w piasku nad Wisłą, jedną martwą spławiono rzeką. Jak wynika z doniesień medialnych, warunki były fatalne. Hodowla, która miała być ekologiczną, okazała się dla zwierzaków hodowlą śmierci. Nie zdążyły ucichnąć sprawy Czajki i kóz, a już pojawił się kolejny problem – śmieci zrzucanych nad Wisłą, w obszarze chronionym Natura 2000. Jak ogłosił na konferencji prasowej poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Lisiecki, otrzymał informacje, że śmieci i odpady z budowy II linii metra podwykonawcy wyrzucają w okolicy Mostu Świętokrzyskiego. Jak się okazało, faktycznie teren jest bardzo zanieczyszczony. I rzeczywiście pełno na nim śmieci. Jednak, jak poinformowały służby prasowe Metra Warszawskiego ujawnione przez posła Lisieckiego zdjęcia nie przedstawiają odpadów z budowy metra.
Antoni Zankowicz