Piloci na całym świecie skarżą się, że podczas startów lub lądowań są oślepiani wiązką lasera. Nie inaczej jest na Okęciu. Sprawcy takich incydentów zapewne nie zdają sobie konsekwencji z tego co robią. I nie chodzi jedynie o grożącą im karę – mogą bowiem doprowadzić do ogromnej tragedii. Jeden z takich szaleńców stanie przed warszawskim sądem.

fot. freeimages.com
Do kilku wyjątkowo groźnych zdarzeń doszło w Warszawie w marcu tego roku (zresztą nie po raz pierwszy). Piloci samolotów, które kończyły rejs na Okęciu lub startowały z tamtejszego lotniska, skarżyli się, że kto ich oślepia wiązką lasera. To problem znany na cały świecie i przez wszystkie służby traktowany jest bardzo poważnie.
„Takich przypadków mamy bardzo dużo. To jest zgłoszenie co drugi, co trzeci dzień. Jak podała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych w ciągu pięciu ostatnich lat, takich zgłoszeń mieli 400. Z roku na rok jest ich coraz więcej” – tłumaczył przed kilkoma latami reporterowi „Panorami” TVP Przemysław Przybylski, ówczesny rzecznik Lotniska Chopina w Warszawie.
Niestety, odpowiedzialni za powstanie niebezpiecznej sytuacji często pozostają anonimowi, a tym samym bezkarni. Tym razem było jednak inaczej. Piloci potrafili bowiem dość dokładnie wskazać miejsce, w którym ukrywa się sprawca zamieszania. Poszukiwaniami wszczęli mundurowi z Komisariatu Policji Warszawa Okęcie. I szybko namierzyli szaleńca, który mógł sprokurować lotniczą katastrofę.
Do zatrzymania mężczyzny doszło 31 marca. Wpadł na gorącym, bo policjanci prowadzili obserwację terenu, na którym mógł mieszkać i tamtego dnia zauważyli jak stoi na balkonie jednego z budynków i kieruje zielone światło w stronę samolotu. Delikwentem z głupimi pomysłami okazał się Marek O., 49-letni mieszkaniec Ursusa. Zabezpieczono również „narzędzie zbrodni” – laserowy wskaźnik, z którego wysyłał wiązkę i utrudniał pracę pilotom samolotów. Poza tym mężczyzna dysponował rewolwerem hukowo-kinetycznym, a na jego posiadanie wymagane jest zezwolenie.
Przez kilka miesięcy trwało śledztwo Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota i wyjaśniano okoliczności incydentów – kilka tygodni temu postępowanie zostało zakończone podpisaniem aktu oskarżenia.
Marek O. został oskarżony o „kilkukrotne emitowanie w okresie od 13 do 31 marca 2017 r. wiązki lasera w kierunku startujących samolotów, w sposób mogący oślepiać pilotów i wpływać na ich pracę, a tym samym stwarzać zagrożenie bezpieczeństwa ruchu lotniczego”.
„Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w dniu 13 marca 2017 r. w wyniku zawiadomienia Dyżurnego Lotniska Chopina w Warszawie o oślepieniu pilotów dwóch startujących samolotów linii lotniczych LOT emitowaną wiązką lasera. O kolejnych tego typu zachowaniach Dyżurny Komisariatu został powiadomiony również w dniach 21 i 27 marca 2017 r. (oślepienie załóg odpowiednio 5 i 3 samolotów m.in. LOT, Finnair)” – tłumaczy Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Do tego doszedł zarzut nielegalnego posiadania broni.
Marek O. przyznał się do winy. Teraz czeka go sądowy proces, a kara może być bardzo surowa. Zgodnie z polskim prawem za przestępstwo, o które mężczyzna został oskarżony, grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Łucja Czechowska